Śledź nas na:     

Marka:
Wróć



Jeśli wydaje Wam się, że auto z napędem na cztery koła i okazałym wlotem powietrza na masce musi mieć powalające osiągi, to... mylicie się. Jeśli uważacie, że auto musi być piorunująco szybkie, żeby sprawiało kierowcy frajdę, to... też się mylicie. Z prawdą mijacie się również wtedy, gdy zakładacie, że skuteczny samochód terenowy powinien mieć ogromny silnik i kosztować krocie.

Ja przez takie stereotypowe myślenie zupełnie niepotrzebnie nastawiłem się negatywnie do bohatera niniejszego testu - Suzuki Jimny. O tym, jak w krótkim czasie przekonał mnie do siebie, możecie poczytać w dalszej części artykułu.

Zapraszam do lektury!

Opis

Wygląda prawie jak rasowa terenówka

Gdyby rozłożyć Jimny'ego na części pierwsze, można by dojść do wniosku, że prezentuje się on jak rasowy samochód terenowy, jak krótkie wersje najbardziej znanych "terenówek". Pudełkowate, kanciaste nadwozie, krótka maska z wlotem powietrza, wysokie zawieszenie, opony o również wysokim profilu, pionowo ustawione szyby, koło zapasowe zamocowane na otwieranych na bok drzwiach bagażnika.

Całość jednak zdecydowanie nie wygląda rasowo. Bardziej kojarzy się z dostępnymi tylko w Japonii, małymi samochodzikami, które swoimi wymiarami i kształtami wywołują uśmiech na twarzach Europejczyków, o Amerykanach nie wspominając. Skromne wymiary auta, duże, okrągłe reflektory, "napompowane" atrapa silnika i przedni zderzak. Jimny wygląda trochę jak zabawka.

We wnętrzu ciasno

Środek auta zdradza, że trzecia generacja modelu jest produkowana w niemal niezmienionej formie od... 1998 roku! Deska rozdzielcza zupełnie nie wygląda na XXI wiek, ale za to jest prosta, czytelna, a obsługa poszczególnych funkcji nie sprawia najmniejszych problemów. Jej prostota wynika również z tego, że Jimny jest wyjątkowo ubogo wyposażony, jak na dzisiejsze standardy. Podstawowe przełączniki, przyciski sterowania napędem, światła przeciwmgłowe, seryjna klimatyzacja, opcjonalny radioodtwarzacz CD i... to koniec. Nie ma nawet komputera pokładowego, jedynie cyfrowy wyświetlacz przebiegu. Zaskoczeniem może być delikatny powiew luksusu w postaci podgrzewanych foteli.

Kierowca i siedzący obok niego pasażer mają do dyspozycji fotele o bardzo dobrych oparciach i bardzo słabych siedziskach. Oparcia są wygodne, dobrze podpierają plecy, a niezłe trzymanie boczne pozwala na utrzymanie pozycji ciała w czasie jazdy po wertepach. Siedziska natomiast są zbyt twarde, zbyt krótkie i położone bardzo wysoko. Pozycja za kierownicą przez to nie zachwyca. Niskim kierowcom na pewno przeszkadzać będzie spora różnica poziomów pomiędzy fotelem a pedałami. Wysocy narzekać będą, że głowę mają tuż pod sufitem. Przez to wzrasta ryzyko poobijania się w czasie jazdy terenowej, a dodatkowo linia wzroku przebiegająca dosłownie 10cm pod górną krawędzią przedniej szyby, co kłóci się z naturalnym sposobem patrzenia człowieka - przy takim układzie ma on tendencję do patrzenia na maskę i tuż przed nią, zaniedbując dalszy dystans. Problemy ze znalezieniem rozsądnej pozycji za "kółkiem" potęguje także brak jakiejkolwiek regulacji kolumny kierownicy.

Tylko raz przejechałem Jimnym ponad 100km w jednym podejściu i już po takim dystansie moje ciało wyraźnie to odczuwało. Małe Suzuki jest zdecydowanie autem na krótkie dystanse.

Do dłuższych wycieczek nie zachęca też tylna kanapa. Jest wąska i oferuje jedynie dwa miejsca o bardzo płaskich i twardych siedziskach i oparciach. Skromna ilość miejsca na nogi sugeruje raczej przewożenie dzieci, niż dorosłych. Albo potraktowanie tej przestrzeni jako bagażnika, bo ten ma tylko 113 litrów pojemności. Trudno sobie wyobrazić zapakowanie tam nawet większych zakupów z supermarketu, a co dopiero bagaży na tygodniowe wakacje. Jeśli jednak potraktujemy Suzuki jako auto dwuosobowe i złożymy oparcia tylnych siedzeń, do wykorzystania otrzymamy już ponad 800 litrów przestrzeni bagażowej.

Doskonała widoczność

To, co kierowca widzi zza kierownicy Jimny'ego, zdecydowanie zasługuje na osobny akapit w dzisiejszym teście. Wspomniana już wcześniej wysoka pozycja za kierownicą, duże i nisko schodzące okna oraz stosunkowo wąskie słupki A powodują, że widoczność z tego auta jest rewelacyjna! Do tego dochodzą duże lusterka boczne i dobra kontrola przestrzeni za autem w lusterku wstecznym - tylna szyba nie zawęża pola widzenia.

Jedyna słabość - szeroki słupek B. O ile ten po stronie kierowcy nie przeszkadza w ogóle, o tyle prawy potrafi zmusić kierowcę do wykonywania dziwnych wygibasów na fotelu, żeby być w stanie dojrzeć, co się dzieje po prawej stronie auta. Zdarza się to jednak stosunkowo rzadko, przy bardzo specyficznym układzie dróg i konkretnej pozycji samochodu w stosunku do nadjeżdżających aut.

W sumie wychodzi na to, że Jimny oferuje zdecydowanie najlepszą widoczność ze wszystkich aut, które miałem okazję do tej pory testować. Brak na liście wyposażenia kamer czy czujników parkowania okazuje się więc być zupełnie bez znaczenia - autem tym można parkować dosłownie "na milimetry", gdyż kierowca po prostu doskonale widzi, ile jeszcze może podjechać do przeszkody.

Tak dobra widoczność okazuje się też być bardzo pomocna nie tylko w miejskiej dżungli, ale także w czasie jazdy terenowej. Doskonale widać najbliższe metry podłoża, po którym się podróżuje, nie ma problemów z oceną wszelkich napotkanych nierówności i przeszkód do ominięcia. Jeśli okaże się, że trzeba w trudnym terenie wycofać, wykonuje się tę czynność z niemal taką samą łatwością, jak jazda do przodu. Większą łatwość można by było osiągnąć chyba tylko w zupełnie otwartym aucie, pozbawionym nie tylko dachu, ale i szyb, a nawet drzwi.

Alternatywne pojęcie osiągów

Jeśli chodzi o szeroko rozumiane osiągi, przykładanie do małego Suzuki standardowej miary oceny samochodów osobowych nie jest dobrym pomysłem. Wynik takiego porównania wyjdzie jednoznacznie na niekorzyść Jimny'ego. Żeby obiektywnie spojrzeć na możliwości auta, trzeba spędzić trochę czasu i pojeździć nim w różnych warunkach, po najróżniejszych nawierzchniach.

Niezbyt mocny silnik jeszcze nie szokuje. Raptem 85KM i 110Nm to oczywiście wartości niewielkie, ale ponieważ auto waży poniżej 1100kg, przyspieszenie do "setki" i prędkość maksymalna dadzą się zaakceptować. Tym bardziej, że jednostka napędowa ochoczo zabiera się do roboty już od najniższych obrotów - na niższych biegach nawet przy 750-800 obr./min. kierowca może liczyć na płynne i całkiem sensowne przyspieszanie. Krótkie przełożenia skrzyni biegów powodują, że w mieście Suzuki na pewno zawalidrogą nie będzie.

Gorzej się robi, gdy przyjdzie nam ochota na szybszą jazdę. Niby dojście do prędkości maksymalnej, a nawet jej delikatne przekroczenie (licznikowo) przyszło w czasie testu zaskakująco łatwo, ale było to przeżycie... hmm... jedyne w swoim rodzaju.

Po pierwsze - wspomniane krótkie przełożenia skrzyni biegów powodują, że już przy 90km/h obrotomierz pokazuje ponad 3000 obr./min. W czasie jazdy z prędkościami autostradowymi wskazówka obrotomierza wykracza więc znacznie poza 4000 obr./min. To powoduje szybkie ubywanie paliwa z baku, ale - zaskakująco - nie wpływa na pojawienie się nadmiernego hałasu pochodzącego z jednostki napędowej. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prosta. Auto generuje całą paletę innych dźwięków, których nieźle wyciszony silnik nie jest w stanie przebić.

Po drugie - dźwięki właśnie. Szum opon i powietrza opływającego pudełkowate nadwozie, narastające wraz ze wzrostem prędkości odgłosy układu napędowego, donośnie "gadające" zawieszenie, wreszcie wszelkiego rodzaju stuki, piski i skrzypienia pochodzące z elementów wykończenia wnętrza auta. Im gorsza nawierzchnia, tym dźwiękowe bogactwo Suzuki jest większe. I przy większych prędkościach bez trudu jest w stanie zagłuszyć zarówno silnik, jak i muzykę płynącą z marnej jakości zestawu audio.

Po trzecie - zawieszenie Jimny'ego w sposób absolutnie jednoznaczny preferuje jazdę terenową. Na asfalcie zachowuje się, niestety, zaskakująco słabo. Przede wszystkim - jest bardzo miękkie. Tak bardzo, że udawało mi się rozkołysać nadwozie w czasie postoju na światłach za pomocą... niezbyt energicznego machania kolanem nudzącej się chwilowo nogi. Miękkość ta daje się we znaki przy szybkich zmianach kierunku, hamowaniach połączonych ze zmianą toru jazdy, wygaszaniu kołysania po przejechaniu przez większą nierówność. W zasadzie cały czas trzeba o tym pamiętać, żeby nie dać się zaskoczyć w czasie wykonywania jakiegoś manewru.

Również utrzymywanie kierunku jazdy nie jest w przypadku testowanego Suzuki bezproblemowe. Powyżej 100km/h trzeba poświęcać temu już sporo uwagi, przy 130km/h można mówić o prawdziwej walce o jazdę na wprost. A jeśli wtedy się jeszcze zdarzy boczny podmuch wiatru, kierowcy może się zrobić ciepło...

Ponadto Jimny cierpi na wszystkie te przypadłości, które trapią auta z niewielkim rozstawem osi. Nerwowe podskakiwanie na nierównościach i nieoczekiwane zmiany kierunku jazdy po przejechaniu przez nie są chlebem powszednim kierowcy małego Suzuki.

Po czwarte - układ napędowy zastosowany w Jimny'm nie posiada centralnego mechanizmu różnicowego. To sprawia, że korzystanie z niego w warunkach dobrej przyczepności jest zdecydowanie niewskazane i może prowadzić nawet do uszkodzenia auta. Kierowca musi więc sam decydować czy i kiedy dołączać napęd przedniej osi.

W terenie znacznie lepiej

Sytuacja zmienia się diametralnie w momencie zjechania z asfaltu. O ile ogólna nerwowość zawieszenia pozostaje, o tyle nagle zaczyna mieć sens i jego miękkość, i konstrukcja nadwozia, i prosty w gruncie rzeczy układ napędowy, a nawet charakterystyka pracy silnika. Jimny ze słabego zawodnika asfaltowego w mgnieniu oka przemienia się w terenowego "wyjadacza".

Oparte na ramie nadwozie auta wykazuje się wystarczającą sztywnością, a pracujący na niskich obrotach układ napędowy nie generuje niepotrzebnych hałasów, nawet przy załączonym reduktorze. Jedynie bieg wsteczny donośnie oznajmia wszystkim wokół, że właśnie jest wykorzystywany. Miękko zestrojone zawieszenie pozwala zachować dobrą trakcję w trudnych warunkach terenowych, a wysoki prześwit oraz duże kąty zejścia i rampowy dają solidne możliwości pokonywania przeszkód bez ryzyka uszkodzenia podwozia.

Silnik zaskakuje płynnością działania i skutecznością na niskich obrotach - przejazd przez kopny, grząski piach, czy błotną kałużę można wykonać na I biegu, bez reduktora i przy poziomie obrotów w okolicach biegu jałowego. W takich warunkach Suzuki nie dławi się, ani nie gaśnie. W momencie, gdy oprócz piachu czy błota pojawiają się podjazdy, konieczność przejechania przez głębokie koleiny czy większe kępy trawy do pokonania, warto wspomóc się reduktorem, którego włączenie polega na zatrzymaniu się, wciśnięciu przycisku na konsoli środkowej i odczekaniu kilku sekund. Jimny'ego z reduktorem już w ogóle trudno zatrzymać, nawet jeśli wyposażony jest w opony o zupełnie nie terenowym bieżniku - tak jak nasza "testówka".

W czasie jazdy terenowej znaczenie ma również niska masa auta. Tam, gdzie większe i cięższe pojazdy mocno się zapadają i muszą włożyć mnóstwo wysiłku w wygrzebanie się z pułapki, Suzuki przejeżdża grzęznąc zdecydowanie mniej.

Dużo terenowej zabawy za niewielkie pieniądze

Podsumowując - średnio intensywna terenowa jazda Jimny'm dostarcza wiele frajdy i okazuje się zupełnie bezstresowa. Auto dzielnie pokonuje przeszkody i naprawdę potrafi zaskoczyć swoimi możliwościami. Jedynie bardzo trudny teren może już być zbyt dużym wyzwaniem. Użytkownicy tego auta często podnoszą łatwość uszkodzenia układu przeniesienia napędu (sprzęgło, reduktor, półosie) w takich warunkach. Trudno to jednak uznać za wadę - jeśli chodzi o auta seryjne, nie znajdziemy łatwo modelu, który wprost z fabryki będzie gotowy na najgorsze bezdroża.

Trochę szkoda, że na asfalcie Jimny sprawuje się tak słabo. Z drugiej strony - dynamika i ogólna przydatność w mieście są do zaakceptowania, a prędkość podróżna rzędu 90km/h wystarczy, żeby wyjechać z miasta w poszukiwaniu ciekawych okolic do jazdy terenowej. Trudno mi jednak wyobrazić sobie Jimny'ego jako auto typowo miejskie, o częstym korzystaniu z dłuższych odcinków tras krajowych czy autostrad nie wspominając. Przy takim użytkowaniu kierowca pozna tylko znikomą część zalet auta, natomiast solidnie dadzą mu się we znaki wszystkie jego wady.

Ceny bohatera dzisiejszego testu zaczynają się od niecałych 58 000 PLN. Wersja Elegance, różniąca się od podstawowej m.in. tapicerką z syntetycznej skóry, kilkoma detalami nadwozia polakierowanymi na kolor całości, srebrno-czarnymi relingami dachowymi, 15-calowymi felgami aluminiowymi, elektryką lusterek, radioodtwarzaczem CD i podgrzewaniem przednich foteli, to konieczność wyłożenia około 66 000 PLN.

W zależności od punktu widzenia Jimny okazuje się autem niezbyt tanim w zakupie, jeśli chcemy w nim widzieć pojazd typowo miejski, ale jednocześnie naprawdę ciekawą i konkurencyjną propozycją, jeśli zależy nam na właściwościach terenowych.

Koszty utrzymania Suzuki również nie powinny zrujnować właściciela. Auto ma niewielki silnik, prostą konstrukcję, a średnie zużycie paliwa powinno oscylować w okolicach 8l/100km. Takim wynikiem zakończył się nasz test, w czasie którego w mniej więcej 50% podróżowaliśmy po stołecznych ulicach, w 30% na trasach szybkiego ruchu, a 20% dystansu przypadło na jazdę terenową.

Dane techniczne

Dane techniczne:
Silnik: 4-cylindrowy, benzynowy
Pojemność silnika: 1328 ccm
Moc: 85 KM przy 6000 obr./min
Moment obrotowy: 110 Nm przy 4100 obr./min
Skrzynia biegów: manualna, 5-biegowa
Napęd: AWD
0-100km/h: 14,7 s
Vmaks: 140 km/h
Zużycie paliwa: 8,9/6,0/7,1 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa w teście: średnio 8,0 (l/100km)
Pojemność baku: 40 litrów
Teoretyczny zasięg: 500 km
Wymiary: 3695/1600/1705 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Masa własna: 1075 kg
Ładowność: 345 kg
Pojemność bagażnika: 113/816 l (standardowo/maksymalnie)
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 2/4
Emisja CO2: 162 g/km
Opony: 205/70R15
Cena podstawowa: ok. 57 900 PLN
Cena wersji testowanej: ok. 66 000 PLN

AUTOR (Tekst+fot.): Rafał Siwiński

Galeria

Suzuki Jimny 1,3 85KM Comfort

Wróć

Najczęściej odwiedzane filmy

Partnerzy

Najczęściej odwiedzane testy



Na rynku od 19-stu lat i ciągle zdobywa nowych fanów. Jest to flagowy model koncernu GM. Chciałbym dziś przedstawić ostatnie, czwarte już wcielenie tego samochodu. Do mojej dyspozycji oddano egzemplarz z benzynowym silnikiem 1,6 16V o mocy 115 KM.

Czytaj więcej

Mercedesa Klasy A znamy nie od dziś, a tym bardziej nie od wczoraj. Wypuszczona w 1997 roku I generacja tego malucha klasy Premium bardzo często poruszała się po polskich drogach. Od tamtej chwili minęło trochę czasu, a nowa Klasa A, nabrała wreszcie męskich rys.

Czytaj więcej

Najczęściej czytane aktualności


Przy prędkości 130 km/h pole widzenia kierowcy zawęża się do jedynie 15% tego, czym dysponuje człowiek stojący w miejscu! Eksperci ze Szkoły Jazdy Renault przypominają o prawidłowym przygotowaniu samochodu do jazdy zimą w taki sposób, aby maksymalnie wykorzystać ograniczone pole widzenia.

Czytaj więcej

 

Niesłabnąca popularność aut typu SUV powoduje, że każda marka szuka czegoś nowego, czegoś co zachwyci i przyciągnie do salonów nowych klientów. Dlatego Lexus postanowił do swojej oferty wprowadzić w klasie premium, kompaktowego SUV'a. Mowa jest o modelu NX300h.

 

Czytaj więcej