Mogę śmiało powiedzieć, że z małymi autami jestem już za pan brat. Miałem okazję jeździć większością modeli przynależących do segmentu A. Mniej więcej wiem, czego mogę się po nich spodziewać, co oferują i jak się prowadzą. Opel Adam jest mały, zwinny i ma ponadczasowy design. Twingo czaruje napędem na tylną oś, co szczególnie zimą daje ogromną frajdę z prowadzenia. Fiat 500 to przede wszystkim szyk, którego inni mogą jedynie pozazdrościć. I tak można by wymieniać bez końca. Tym razem przyszło mi się zmierzyć z japońskim Suzuki Celerio. Czym może mnie zaskoczyć i czy uda mu się przebić konkurencję? Sprawdzam.
Opis
Patrząc na historię Celerio… nie widzimy nic. Poza faktem, że ten zaprezentowany w 2014 roku model miał zastąpić swoich dwóch starszych braci: Splash i Alto. W gamie aut Suzuki jest to zupełna nowość, jednak jego wygląd zewnętrzny wcale o tym nie świadczy. To, co przewodzi w designie Celerio, to prostota, którą widać na pierwszy rzut oka. Duże reflektory ze standardowym systemem oświetlenia. Klasyczny grill zdobiony chromowanymi listwami na środku oraz pokaźny wlot powietrza w dolnej części zderzaka, objęty okrągłymi halogenami. Animuszu Celerio nadaje maska, która mocno pochylona ku przodowi, z wyraźnymi bocznymi przetłoczeniami zbiegającymi do środka, poprawia wygląd małego auta.
Linia boczna nie skrywa przed nami żadnych tajemnic. Mocno uwydatnione boczne tłoczenia przebiegające przez całą długość karoserii nie zmieniają charakteru auta. Nadwozie jest krótkie i zwarte. Auto osadzono na niewielkich felgach o rozmiarze 14 cali. W dzisiejszych czasach taka wielkość nie robi na nikim wrażenia, nawet miejskie maluchy często spotyka się na obręczach o 3-4 cale większych. Tył Celerio także zdominowała prostota. Duża tylna szyba, pokaźne lampy i nietypowo odchudzone tylne nadkola mocno zmieniają wygląd auta. Bardzo praktyczne wydaje się zastosowanie czarnej nakładki na próg zderzaka tylnego. Podczas pakowania walizek do bagażnika o pojemności 240 l chroni ona czerwony lakier auta przed zarysowaniami.
Niewielkie nadwozie (3,6 m długości, 1,6 m szerokości i 1,56 m wysokości) na pierwszy rzut oka nie może skrywać obszernego wnętrza. Jednak pozory bardzo często mylą, a pochopne wnioski bywają mocno chybione. Duża ilość przestrzeni na tylnej trzyosobowej kanapie zapewnia przyzwoity komfort podróżowania. Ilość miejsca na nogi między siedzeniami oraz przestrzeń nad głową pozwala wygodnie podróżować nawet na długich trasach. Jeszcze lepsze warunki zapewnione zostały w pierwszym rzędzie. Nawet wysokie osoby mogą ze spokojem zajmować przednie fotele. Nie tylko przestrzeń nad głową, czy na nogi ma znaczenie, ale także dopracowane fotele, zapewniające wysoki komfort podróży.
Wnętrze jest ciemne, a plastiki użyte do jego wykończenia twarde. Wybiegnę myślami do przodu o kilka ładnych lat, bo zastanawiam się, jakie odgłosy będą towarzyszyły nam w środku podczas jazdy. Tutaj najistotniejsza jest trwałość materiałów i precyzja ich spasowania. Podczas testów nie odczuwałem dyskomfortu z tego tytułu. Nic nie trzeszczało, nie skrzypiało, a do ciemnego wnętrza można się szybko przyzwyczaić. Dawno jednak nie widziałem w autach testowych ręcznie sterowanych lusterek bocznych.
Z pewnością we wnętrzu nie umknie Wam spore, trójramienne koło kierownicy. Ale to jest akurat zaleta. Siedząc dość wysoko, jak na małe miejskie auto, wygodnie się nią manewruje. Umieszczone za nią analogowe zegary są bardzo dobrze czytelne, a mały wyświetlacz umieszczony w rogu przekazuje nam najważniejsze informacje, łącznie z ilością paliwa w baku. Konsola centralna to przede wszystkim radio. Klasyczne, z CD, opcją bluetooth i systemem głośnomówiącym. Producent nie przewidział rozbudowy radia o ekran multimedialny z nawigacją i innymi bajerami. Musi nam wystarczyć to, co jest. Wyposażenie auta dopełnia manualna klimatyzacja i okna na korbkę w drugim rzędzie. Pełna elektryka okien dostępna jest dopiero w opcji wyposażenia Premium.
Przeglądając szczegółowo rozpisaną listę wyposażenia wersji Comfort zauważyłem, że Suzuki ogromny nacisk położyło na bezpieczeństwo. Czołowe i boczne poduszki dla kierowcy i pasażera oraz kurtyny boczne w podstawowej wersji to już sporo. Do tego 3-punktowe pasy bezpieczeństwa z przodu, z napinaczami pirotechnicznymi oraz ogranicznikiem siły napięcia. Poza tym zastosowano kilka systemów poprawiających bezpieczeństwo na drodze: ABS z EBD (zapobieganie blokowania kół z elektronicznym rozdziałem siły hamowania), BAS (brake assist) wspomaganie hamowania awaryjnego, system kontroli ciśnienia kół w oponach (TPMS), który wymagany jest przez UE oraz ESP czyli stabilizacja toru jazdy z kontrolą trakcji. W wersji ze zautomatyzowaną skrzynią biegów AGS otrzymamy w pakiecie Hill Hold Control, czyli system wspomagający ruszanie na wzniesieniu.
W wersji testowej Suzuki Celerio automatu nie znalazłem, za to 5-biegowa, manualna skrzynia biegów znakomicie radziła sobie z litrowym silnikiem benzynowym, generującym oszałamiające – uwaga – 68 KM mocy oraz moment obrotowy 90 Nm. No ale w końcu to nie jest wyścigówka lecz małe miejskie autko, które znakomicie wywiązuje się z powierzonych mu obowiązków. W żaden sposób nie będę narzekał na ten silnik. 3-cylindrówka Suzuki może i jest najsłabsza w porównaniu do bezpośredniej konkurencji, ale za to spalanie jest w stanie wynagrodzić nam te braki. W mieście czasem udawało mi się zejść z zapotrzebowaniem na benzynę poniżej 5,5 l (katalogowo 5,1 l). W trasie, przy prędkości do 100 km/h, bez większych wyrzeczeń osiągnąłem wynik 4,0 l (katalogowo 3,7 l). Zatem spalanie z cyklu mieszanego kształtujące się na poziomie 4,6 l / 100 km (katalogowo 4,3 l) robi wrażenie.
Niewielkie rozmiary auta oraz elektryczne, progresywne wspomaganie układu kierowniczego sprawdzają się rewelacyjnie w miejskim tłoku. Jazda staje się czystą przyjemnością, a parkowanie nawet w najmniejszych dziurach to istna łatwizna. Nie tracimy także pewności prowadzenia, gdyż układ kierowniczy nie okłamuje nas przy przekazywaniu informacji. Doskonale wiemy, co dzieje się z samochodem i jak się zachowuje w zakręcie czy na nierównościach. Zawieszenie także nieźle radzi sobie z trudami codziennych wypraw. Czy to poprzeczne nierówności czy wszędobylskie studzienki, we wnętrzu Celerio podróż przebiega spokojnie i w komfortowych warunkach. Zastrzeżeniem i to bardzo znaczącym jest podatność auta na przechyły i podmuchy boczne wiatru. Waga piórkowa, bo do takiej zdecydowanie należy małe Suzuki, waga 835 kg nawet przy maksymalnym, dopuszczalnym załadunku do 1260 kg (435 kg maksymalnego obciążenia) nie zmienia sytuacji. Uważać trzeba i to bardzo.
Segment A rozrasta się w bardzo szybkim tempie. Suzuki wprowadzając na rynek Celerio stworzył dość silną konkurencję dla chociażby Škody, VW, Toyoty czy Opla. Może wizualnie nie powala na kolana i nie sprawia, że rozpływamy się nad jego wyglądem. Jednak w prostocie Celerio tkwi jakaś magia, która po krótkim czasie obcowania z nim, sprawia, że auto zaczyna się podobać. To, co z pewnością przemawia do mnie, to duży nacisk na bezpieczeństwo i zastosowanie tylko tych niezbędnych systemów wspomagających kierowcę. Producent mógłby nieco więcej uwagi poświęcić wnętrzu. Na dłuższą metę czerń i prostota znudzi nas, a lekka nuta polotu, którą byłby już multimedialny wyświetlacz centralny, zmieniłby znacząco środek Celerio. Poza tym w ofercie mógłby pojawić się jeszcze jakiś mocniejszy silnik, który można by wybrać do swojego „mieszczucha”. Bo litrowy benzyniak z małą mocą i niskim momentem obrotowym nie będzie stanowić silnej konkurencji. Nie wszyscy potencjalni nabywcy zadowolą się niskim zużyciem paliwa. Niektórzy woleliby więcej koni pod maską, nawet za cenę częstszych wizyt na stacji benzynowej.
Wszystko powyższe znajduje swoje odzwierciedlenie w cenie, jaką przychodzi zapłacić za małe Suzuki. Wersja Comfort z manualną skrzynią to wydatek w wysokości 39 900 zł. Jeżeli zażyczymy sobie wersję z automatem AGS (dostępnym z wyposażeniem Comfort), na fakturze pojawie się kwota 42 900 zł. W tej samej cenie jest wersja wyposażenia Premium, która w porównaniu do niższego pakietu oferuje dodatkowo elektryczne szyby tylne, wstawki materiałowe w tapicerce drzwi przednich, 14-calowe felgi aluminiowe oraz elektrycznie sterowane lusterka boczne. Producent daje jeszcze możliwość rozszerzenia wersji wyposażenia o pakiet CROSS za dopłatą 2 490 zł.
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: benzynowy, R3, 12V
Pojemność silnika: 998 ccm
Moc: 68 KM przy 6000 obr./min
Moment obr.: 90 Nm przy 3500 obr./min
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 13,5
Vmaks: 155 km/h
Zużycie paliwa: 5,1/3,7/4,3 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 5,3/4,0/4,6 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 35 litrów
Teoretyczny zasięg: 660 kilometrów
Wymiary: 3600/1600/1540 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 835 kg
Pojemność bagażnika: 254/726 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/5
Emisja CO2: 99 g/km
Opony: 165/65 R14
Cena wersji podstawowej: 39 900 PLN
Cena wersji testowanej: 41 480 PLN
Autor (tekst+fot.): Damian Goś