Czy mówiłem już, że uwielbiam auta, które nie krzyczą o swojej mocy i nie ciągną zderzaków pod asfalcie? Nie? No to chyba właśnie zdradziłem swoje upodobanie. Lubię auta skromne, zarówno kolorystycznie jak i bardziej ogólnie – pod względem sylwetki. Samochody, które pod maską kryją sporą dawkę mocy, ale nie chwalą się tym na każdym kroku. Takie, które u kierowcy zapewnią sporą dawkę adrenaliny, a właścicieli innych mocnych i krzykliwych aut zawstydzą na światłach. Tak pokrótce brzmi opis francuskiego pojazdu, na widok którego moje serce szybciej zabiło, a uśmiech przez długi czas nie schodził z twarzy. Mowa o Renault Megane Coupe w oznaczeniu GT220.
Opis
Wygląda niepozornieKiedy odebrałem Megane zastanawiałem się, czy oby na pewno dostałem właściwy samochód. Niepozorny lakier w kolorze Niebieski Malte, duże 18” alufelgi we wzorze Serdard z oponami w rozmiarze 235/40. Koła, mimo swojej wielkości, nie w pełni zapełniały nadkola pozostawiając spory prześwit. Wygląda to jakbym założył za krótkie spodnie i pokazywał kawałek swoich skarpetek. Ale w sumie taka jest moda. No nic, wróćmy do Megane. Po pierwszym obejściu auta zauważyłem nieliczne emblematy, które odkrywały nieco prawdy o potencjale tej maszyny. Ale z drugiej strony – ile razy widzi się na ulicy samochody obklejone przez właściciela wymyślnymi „zacnymi” skrótami? GT220 na słupkach, GT na grillu tuż pod znaczkiem firmowym Renault i GT Renault Sport na klapie tylnej. Skromnie, estetycznie. To mi się podoba.
Najwidoczniej mi w oko wpadły inne rzeczy niż przechodniom. Ja lubię wspomnianą skromność, inni całą linię Meganki. Pozostając w hipnozie długo podążają wzrokiem za sylwetką zgrabnej Francuzki. Nie powiem, że mnie całość nie urzekła. Mogę powiedzieć już po krótkiej chwili spędzonej z GT Coupe, że się zakochałem. Ten samochód ma duszę. Ma coś, co przyciąga. Od LED’ów do jazdy dziennej umieszczonych w zderzaku, poprzez ciekawe przetłoczenia na masce z lekko nachodzącymi na nią światłami, przez równie piękną linię boczną, aż po seksowny (jak dla mnie) tył, zwieńczony dyfuzorem. Czegoś mi jednak w tym „tyłeczku” brakuje… już wiem. Rury układu wydechowego, a najlepiej podwójnego lub centralnego jak w RS. Tutaj końcówka wydechu schowana została pod auto. Szkoda.
Sportowe wzmianki
Zaglądając do środka spodziewałem się niedużej ilości miejsca, jak w typowym Coupe. A tymczasem tutaj każdy miał go pod dostatkiem. Miałem dość dobry obraz, ile miejsca potrzebuje osoba z moim wzrostem (175cm), a ile osoba o wzroście blisko 2 metry. Ten większy osobnik ze spokojem podróżował w fotelu pasażera. W drugim rzędzie pasażerowie także znaleźli dla siebie wystarczającą ilość przestrzeni. Do dyskomfort nikt nie narzekał.
Jeśli już mowa o komforcie to niesamowitym plusem, jak dla mnie, jest system R-Link oraz połączony z nim system nagłośnienia Bose. Poza tym bardzo ładnie wygląda na kokpicie mała ilość przycisków. Mam wrażenie, że minimalizm w tym wypadku nabrał pozytywnego znaczenia zwłaszcza, że w zasięgu wzroku i ręki znalazło się wszystko to co jest nam najbardziej potrzebne, a obsługa jest prosta i intuicyjna.
Wróćmy jednak do ilości sportowych oznaczeń. We wnętrzu znajduje się ich równie mało, a może raczej dostatecznie dużo, co na karoserii. Na zagłówkach foteli znajduje się oznaczenie GT. Moim zdaniem wygląda to w tej wersji o wiele lepiej niż miałyby się znajdować wielkie obszycia RECARO. Tak samo na desce znajdziemy napis „Renault Sport”, który raczej ma przypominać niż głośno krzyczeć o charakterze auta. Równie ciekawie wygląda kierownica, którą znaczka GT pozbawiono, natomiast dodano pobudzające zmysły czerwone przeszycia na mięsistym kole. Czerwone nici znajdziemy także na gałce skrzyni biegów i mieszku.
O fotelach GT220 powiem, że można je ocenić na bardzo dobry z plusem, bo w pełni spełniają postawione przed nimi zadania. Dobrze trzymają w zakrętach, dokładnie otulając nasze plecy i nogi. Dobry znak przed wciśnięciem gazu do dechy. Także kierownica napawa optymizmem przed drogą. Jak wspomniałem wcześniej, jest mięsista i dobrze leży w dłoniach. Jest jak porządne lejce w rękach dżokeja dosiadającego swojego rumaka. Czego można chcieć więcej? Może przydałyby się nieco bardziej czytelne zegary, żeby lepiej widzieć prędkość i rozdzierający zegar obrotów czerwony wskaźnik? Jest, wszystko jest, ale czy oby na pewno będę zwracał uwagę na te dane? Wątpię, wolę delektować się tym co drzemie w GT220 Coupe.
Wąchaj dymek
Nadszedł czas zajęcia miejsca za kółkiem, wciśnięcia sprzęgła i dotknięcia magicznego przycisku „START/STOP”. Przyjemny pomruk, zamknięcie drzwi, przeciągnięcie pasa do wskazanego punktu, następnie otwieram okno żeby dobrze słyszeć rozmowę i żądania Meganki. Póki silnik się nie rozgrzeje, powoli zmierzam do wyznaczonego punktu. Pierwszy sprawdzian będzie delikatny dla silnika lecz zabójczy dla większości zawieszeń. Zmierzam w kierunku drogi wyłożonej z starym brukiem. Pamiętam jak jechałem nią Peugeotem 308. Zawieszenie pracowało dobrze, ale nie tak dobrze jak w Megane. Tutaj wszystko jest tłumione niemalże idealnie, dając przy tym poczucie pewności i wrażenie, jakby każdy niepewny ruch był wykonany z premedytacją żeby dać komfort i utrzymać auto na odpowiednim torze. Prędkość nadal patrolowa, a silnik już się rozgrzewa, więc przyspieszamy i zobaczymy jak spisze się na tej drodze z większa prędkością. I co? Bez zarzutów, widać, że Meganka lubi być tak traktowana. „Ona nie jest grzeczna, ona lubi być zbesztana ale nie da się tak łatwo wyprowadzić z równowagi”. Skoro tak to jadę dalej.
Mam taki fajny odcinek drogi, na którym nawierzchnia jest niemal idealna, a sama droga raczy kilkoma ciekawymi zakrętami. Staję na początku, sprawdzam temperaturę silnika – OK., rozgrzany. Dociągam pas, mocno chwytam kierownicę, zapinam jedynkę i w pedał. Meganka ochoczo wyrywa do przodu, bez zastanowienia wbijam wyższe przełożenia, nie odczuwając przy tym żadnej zadyszki ze strony silnika. Zbliżam się do pierwszego zakrętu, łuk w prawo po 60 metrach delikatny łuk w lewo pod górkę a zaraz za spadek po łuku w prawo. Meganka prześlizguje się jak przyklejona. Czuję jak serce zaczyna bić coraz szybciej a na moim czole pojawia się pierwsza kropelka potu. A Meganka? Nawet nie westchnie, chyba, że ten ciężki i miły dla ucha wydźwięk z rury wydechowej przy zmianie biegu to zadyszka. Wątpię to raczej oznaka zadowolenia. Zbliżając się coraz szybciej do końca mojego odcinka drogi wciskam hamulec w podłogę. Może tutaj mnie rozczaruje? Nic z tego. Pełna kontrola w każdym zakresie. Wszystko wydaje się być idealne. Zaczynając od zawieszenia, hamulców, poprzez układ kierowniczy. Wszystko jest idealne i dopracowane.
Co do przyspieszenia to możemy trochę narozrabiać na drogach. Zwłaszcza gdy upokarzamy rosłych panów w ich „super brykach”. Pod maską Megane GT220 Coupe przyjemnie pracuje 2-litrowy turbodoładowany silnik benzynowy, którego moc maksymalna to przyjemne 220 KM oraz równie przyzwoity maksymalny moment obrotowy 340 Nm. Serducho Meganki wsparto 6-biegową, manualną przekładnią. GT220 może się pochwalić nie tylko dobrym przyspieszeniem (7,6 s), ale także niezłym jak na taką moc i pojemność silnika spalaniem. W mieście przy spokojnej jeździe osiągniemy wynik ok. 8 litrów, w trasie ze spalaniem zejdziemy do 6,5 l. Takie spalanie udało mi się osiągnąć w trasie na Mazury z czterema osobami na pokładzie. Przyzwoicie? Myślę, że tak.
Przygotowanie do RS
Renault Megane GT220 to samochód wzbudzający tysiące uczuć. Każdy postrzega ten samochód w inny sposób. Jedni patrzą jak na Renault – zawodne i nieprzysparzające emocji. Inni przez pryzmat chociażby wersji Megane RS, widzą radość i zabawę, a przy tym atrakcyjne kształty. Istnieją producenci, którzy w Megane GT220 dostrzegają bardzo groźnego rywala. Chociażby Ford ze swoim Focusem ST. Obydwa auta zapewniają nam odpowiedni poziom adrenaliny i zadowolenia. Zarówno Focus ST i Megane GT220 charakteryzują się bardzo dobrymi właściwościami jezdnymi oraz niezłym komfortem. Jednak co ja bym wybrał? Ciężka decyzja ale mój umysł i serce podpowiada mi, że Megane GT220 to odpowiednie auto dla mnie. Zrywne, komfortowe, a przy okazji dające poczucie bezpieczeństwa. A jeśli ktoś mnie zapyta o przeżycia jakie towarzyszyły mi podczas testu Megane GT220 to odpowiem, że są nie do zapomnienia.
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: turbodoładowany, 4-cylindrowy, 16-zaworowy
Pojemność silnika: 1998 ccm
Moc: 220 KM przy 5500 obr./min
Moment obr.: 340 Nm przy 2000 obr./min
Skrzynia biegów: 6-stopniowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 7,6 sek.
V-maks: 240 km/h
Zużycie paliwa: 9,6/6,0/7,3 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 8,0/6,5/7,2 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 60 litrów
Teoretyczny zasięg: 630 kilometrów
Wymiary: 4299/1848/1435 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1391 kg
Ładowność: 493 kg
Pojemność bagażnika: 344 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 3/5
Emisja CO2: 169 g/km
Opony: 235/40R18
Wersja wyposażeniowa: GT220
Cena wersji podstawowej: 74 050 PLN
Cena wersji testowanej: 105 780 PLN
Autor(tekst+fot.): Damian Goś