Do czego służy samochód? Odpowiedź wydaje się być oczywista - samochód służy do przemieszczania się. Mamy różne rodzaje, klasy i wielkości aut. Małe samochody i kompakty pomagają nam przedzierać się przez rozrastające się i coraz bardziej zakorkowane aglomeracje miejskie. Kombi i vany pozwalają w komfortowych warunkach zabrać rodzinę z dużą ilością bagażu na wakacje. SUV-y nie mają jakiegoś jasno sprecyzowanego zadania. Ogólnie rzecz biorąc są idealne do lansu. Sportowe auta - do czerpania radości z jazdy. Dostawczaki przewożą wszelkiego rodzaju towary do sklepów. Harmonia i sielanka. Aż nagle jakiś geniusz wpadł na pomysł: "Hej, dlaczego dostawczakami nie można przewozić ludzi?" I zamontował kanapę w tym miejscu, gdzie zazwyczaj wożone były serki homogenizowane i mleko. Zamontował dodatkowe okna i oznajmił - "Gotowe!"
Opis
Pomysł wyraźnie spodobał się, bo coraz więcej producentów przerabia swoje dostawcze modele na osobowe busy. Problem w tym, że auta dostawcze przerobione na osobówki nigdy nie sprawdzają się. Zazwyczaj koszmarnie prowadzą się, są powolne i brzydkie. Więc kiedy Naczelny powiedział: "Przetestujesz osobowego busa" w mojej głowie układał się plan ucieczki z kraju. Ale, gdy dodał, że auto ma mieć dwu i pół litrowy silnik diesla o mocy 150 koni i automatyczną skrzynię, przestałem zastanawiać się, jakie najpotrzebniejsze rzeczy zabrać ze sobą do innego, bardzo odległego kraju. Wciąż jednak nie wiedziałem jakiej marki będzie mój bus. Renault Trafic usłyszałem w odpowiedzi na moje pytanie. W sumie nic dziwnego, że siedmioosobowy dostawczak pochodzi z Francji, kraju o wysokim wskaźniku urodzeń.Wreszcie nadszedł ten dzień. Dzień, w którym odbiorę Trafica.
Przyjrzyjmy mu się z zewnątrz. No cóż, wygląda jak... dostawcze auto. Przeszedł niedawno facelifting, który zaowocował radykalnymi zmianami... przednich lamp. Są teraz zespolone z kierunkowskazami. Przemodelowano także zderzaki. No i najważniejsze wprowadzono nowy silnik - ten sam, który drzemał pod maską mojego Trafica.
Z boku auto wygląda jak wieloryb. I jest niesymetryczne! Tylne, przesuwane drzwi wielkości przeciętnej bramy garażowej, są tylko z prawej strony. Bardzo jestem ciekaw, kto to wymyślił i czy jest ze swojego pomysłu zadowolony? Dlaczego nie można było zamontować takich samych drzwi z drugiej strony? Czy istnieje jakikolwiek powód, dla którego byłoby to niemożliwe? Cięcie kosztów? Niedługo będziemy wsiadali za kierownicę przez uchylaną szybę, bo przecież drzwi są bardzo drogie w produkcji.
Z tyłu za to mamy ogromną klapę, unoszoną na potężnych siłownikach. Gdyby po otworzeniu, klapa wjeżdżała do środka auta - byłoby jak w prawdziwych drzwiach garażowych. Nie narzekajmy jednak na wygląd Trafica, jak na busa i tak ma w sobie sporo finezji i polotu. Szyku dodaje metaliczny lakier i ciekawie stylizowane kołpaki.
O wyglądzie tego typu auta ciężko napisać coś więcej niż to, że po prostu jest taki jaki jest. Ale tu, naprawdę nie ma tragedii.
Czas wspiąć się do wnętrza, które, no cóż jak na dostawcze auto jest niebrzydkie. Ale jak na osobówkę - zbyt niechlujnie wykonane. Wszystko sprawia wrażenie jakby trzymało się na ślinę. Jak już wcześniej wspomniałem, deska rozdzielcza nie wygląda źle. Chociaż to trzyma nas przy życiu. Każdy detal deski pochodzi z innych modeli koncernu i jest identyczny jak w bliźniaczym Oplu - o dość dziwnej nazwie.
Przyzwyczajony do testowania samochodów osobowych o normalnych rozmiarach, w pierwszej chwili zszokowany byłem ilością miejsca. Ale po kilku dniach było normalnie. Fotele są osadzone bardzo wysoko, czujesz się jak przy barze. Tylko drinków brak. Ok, odwracamy się do tyłu i... No, no możemy poszaleć z ustawieniami foteli. Te dwa w środkowym rzędzie są obracane. Z lewej ściany bocznej, wyciągnąć możemy stolik. (I przy okazji mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego nie ma tu drzwi. Ciągle mnie to jednak nie przekonuje.) Trzeci rząd to nie wiedzieć czemu kanapa. Być może dzięki niej wygodniej śpi się w samochodzie, ale ktoś, kogo stać na to auto, ma też pieniądze na hotel. Ale do cen jeszcze dojdziemy. Miejsca w obu rzędach, jak pewnie domyślacie się, jest bardzo dużo. Wystarczająco dużo, by mogła tu zamieszkać przeciętna rodzina. Nawet z meblami.
No dobra, zajrzyjmy do bagażnika. Zamurowało mnie. Niecałe 130 l przy wszystkich trzech rzędach? To można skwitować tylko jednym, ostatnio popularnym słowem: "MASAKRA". Wynik ponad 1800 l przy dwóch rzędach jakoś bardziej do mnie przemawia.
Wróćmy jeszcze raz na miejsce kierowcy i przejedźmy się wreszcie.
Silnik to diesel o pojemności 2.5 i mocy 150KM. Brzmi nieźle, ale... Mamy przecież do czynienia z samochodem dostawczym, na dodatek wyposażonym w skomplikowaną, automatyczną skrzynię biegów. Nazywa się tajemniczo i zachęcająco - Quickshift, a więc zapowiada szybką zmianę biegów. O ile silnik w Traficu jest naprawdę dobry (elastyczny, mocny i oszczędny), o tyle skrzynia delikatnie mówiąc, nie jest doskonała. Bardzo delikatnie mówiąc. Zmiana biegów w górę idzie jej jeszcze nie najgorzej, natomiast redukcja trwa trochę przydługo. Tryb manualny pozwala poczuć się jak Robert Kubica, choć nie ma manetek przy kierownicy, i tylko nieznacznie skraca czas reakcji skrzyni, przy zmianie biegów czuć szarpanie. Kierowca i pasażer i tak nie mają najgorzej. To idzie jak fala - im dalej do tyłu tym mocniej czuć szarpnięcie. Nie jest to zbyt przyjemne, ale przynajmniej coś się dzieje.
Układ kierowniczy i zawieszenie, jak na dostawczaka o osobowym charakterze sprawuje się zadziwiająco dobrze. Nie ma tu jednak mowy o właściwościach jezdnych rodem z nowej Laguny. Jest poprawnie. Jak to zwykle bywa w samochodach tego typu czujemy się jak byśmy płynęli łodzią po wzburzonym, rwącym potoku. Co to znaczy? Auto przechyla się na zakrętach, a nastawy zawieszenia nie dają zapomnieć, że Trafic to jednak dostawczak - tył dość mocno podskakuje.
Nieubłaganie zbliża się koniec naszej przygody z osobowym busem. Czas więc, w telegraficznym skrócie podsumować chwile spędzone z nim.
Nie jest to auto modne. Nie najlepiej sprawdza się w mieście. W trasie dręczy nas dźwięk silnika. Nie jest autem ekscytującym, nie powoduje omdleń z powodu olśniewającego wyglądu. Po prostu jest. No i ta cena. 135 tysięcy polskich złotych. Jakieś pytania?
Ale czy to wygląda aż tak źle? Nie, zdecydowanie nie. Przyjemnie jest jeździć dużym autem. W trasie, pozdrawiają Cię kierowcy tirów i innych dostawczych aut. Silnik jest bardzo oszczędny. W teście średnio spalił ok. 8l na 100km, co przy tych gabarytach jest wynikiem więcej niż zadowalającym. Ma wiele wad, ale nie możemy pominąć zalet.
Przekonał mnie do siebie. Choć wciąż podchodzę do busów z dystansem i nieufnością, ten wydaje mi się najlepszym przedstawicielem tego gatunku. Polubiłem go.
Dane techniczne
Dane techniczne:Pojemność silnika: 2464ccm (Common Rail turbo diesel)
Moc: 150KM przy 3500obr./min
Moment obr.: 320Nm przy 1500obr./min
Skrzynia biegów: 6 biegowa automatyczno-sekwencyjna
Napęd: przedni
0-100km/h: 13.5 sek.
Vmaks: 170 km/h
Zużycie paliwa: 10,4/7,6/8,7 [11.0/8.1/9.2 w teście] (l/100km) [miasto/poza miastem/cykl mieszany]
Pojemność baku: 90 litrów
Wymiary: 4782/1904/1952 [długość/szerokość/wysokość] (w milimetrach)
Waga: 2151kg
Ładowność: 864kg
Pojemność bagażnika: 130 l [po rozłożeniu siedzeń]
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 4/6
Wyposażenie: wersja Generation
Cena: 135.700zł. [wersja testowana]
AUTOR (Tekst): Michał Wieczorkiewicz
(Zdjęcia): Marcin Ławnik
(!Wszelkie prawa do publikacji bez uzgodnienia z Auto Testy zastrzeżone!)