Atrakcyjność zależna od punktu widzenia?
Pojęcie "otwierany dach" bardzo mocno zapadło ostatnio w świadomości wielu z nas. Wszyscy pamiętamy, jak to było. Najpierw odwołany mecz Polska-Anglia na Basenie... wróć... Stadionie Narodowym. Potem kilka dni wałkowania tematu na pierwszych stronach gazet i niezliczonych portali internetowych, w czasie których większość populacji kraju została samozwańczymi ekspertami od otwieranych dachów. Wreszcie ustabilizowana kariera w postaci sieciowych memów i dowcipów, które jeszcze długo będą żyć własnym życiem.
Temat już się nieco przeterminował, więc na spokojnie mogliśmy udać się pod wspomniany stadion i zademonstrować, jak można ładnie otwierać i zamykać dach. Mieliśmy co prawda ułatwione zadanie, bo akurat nie było wielkiej ulewy, a nasz dach miał kilka tysięcy razy mniejszą powierzchnię, niż jego sławny brat. Ale i tak miło było się przekonać, że chcieć znaczy móc.
Zapraszamy na krótki test Peugeota 308 w wersji coupé-cabrio.
Opis
Dwa w jednym
Opisu tego auta nie sposób zacząć on innego aspektu. Sztywny, rozkładany dach jest tutaj bez wątpienia "gwoździem programu". I trzeba przyznać, że mechanizm jego składania jest perfekcyjnie dopracowany, przez co całość sprawuje się doskonale.
Po pierwsze - nie wymaga on od kierowcy żadnych dodatkowych działań, poza wciśnięciem i przytrzymaniem przycisku. Żadnego odblokowywania, odpinania, o ręcznym składaniu nie wspominając. Wszystko dzieje się automatycznie, zajmuje kilkanaście sekund i nawet dziś robi na widzach wrażenie, mimo iż tak skonstruowane mechanizmy są obecne na rynku już od kilku ładnych lat.
Po drugie - nawet z dachem schowanym do bagażnika, mamy do dyspozycji 226 litrów przestrzeni bagażowej. Niby nie jest to dużo, ale ze względu na to, że na otwarciu dachu cierpi jedynie wysokość bagażnika, pozostała do dyspozycji część może zmieścić jeszcze całkiem sporo bagaży. W ich zapakowaniu pomaga specjalna roleta, która wskazuje, dokąd możemy pakować nasze walizki, a odkąd przestrzeń musi pozostać pusta, jeśli planujemy przepoczwarzyć naszego Peugeota w kabriolet. Jeśli roleta ta nie jest zaciągnięta, dach po prostu się nie będzie chciał złożyć. Rozwiązanie proste i skutecznie zapobiegające uszkodzeniom wyjątkowo skomplikowanego układu umożliwiającego otwieranie klapy bagażnika w obu kierunkach, jak i samego dachu.
Po trzecie - wrażenie robi również to, jak zachowuje się samochód z rozłożonym dachem. Jeśli kabriolety kojarzyły się Wam z problemami z hałasem i przeciekaniem, to chyba najwyższa pora takie skojarzenia porzucić. Zamknięty dach oznacza warunki podróżowania w żaden sposób nie odbiegające od aut z nadwoziem zamkniętym na stałe. Jest cicho, ciepło, nic nie cieknie, nie ma dodatkowych szumów czy trzeszczenia dobiegającego z punktów styku poszczególnych elementów ruchomych. W sumie największe dobiegające nas hałasy zlokalizowaliśmy w okolicach... lewego tylnego błotnika. Z tego kierunku słychać było zarówno pracę zawieszenia na większych nierównościach, jak i np. odgłos piachu odbijającego się o nadkola.
Po czwarte - sztywny dach chowany do bagażnika oznacza jedną poważną zaletę użytkową. Możemy go składać/rozkładać wszędzie. Nie musimy się rano zastanawiać, czy brać ze sobą elementy dachu, czy nie brać i kompulsywnie sprawdzać prognozy pogody. Pełna dowolność. Nawet gwałtowny front atmosferyczny nas nie zaskoczy. Trudno sobie wyobrazić tak błyskawiczną zmianę pogody, żeby przez te kilkadziesiąt sekund potrafiła zrobić nam coś złego. Dzięki temu praktycznie mamy dwa auta w jednym. Usportowione coupé, albo eleganckie cabrio. Mamy też porządną, szklaną szybę z tyłu. Jest ona nawet ogrzewana, co jest bardzo istotne ze względu na brak wycieraczki.
Po piąte - obiegowe opinie o problemach ze sztywnością nadwozia potwierdzają się tylko częściowo. Z przyczyn opisanych w poprzednim akapicie nie możemy ocenić tego aspektu przy otwartym dachu. A przy zamkniętym jest lepiej, niż się spodziewaliśmy. Tylko w bardzo specyficznych warunkach można "przyłapać" auto na dziwnym zachowaniu. Mogą to być krótkie, na ukos pokonywane nierówności - gdy każde koło w innym momencie je pokonuje, można wyczuć skłonność auta do niekoniecznie zamierzonych zmian kierunku jazdy. Podobnie sprawa wygląda z szybkim wyjeżdżaniem z głębokich kolein. Koła przedniej osi taki manewr wykonują z ochotą, tylna oś z wyraźnym ociąganiem. Natomiast nie udało nam się zauważyć niczego niepokojącego w czasie powolnej jazdy po dużych nierównościach. Zawieszenie jest odpowiednio miękkie, żeby z nimi sobie poradzić i zmuszać konstrukcji auta do nadmiernych naprężeń.
W sumie trzeba przyznać, że trudno przebić tak pomyślany mechanizm składania dachu. Za cenę zmniejszonej przestrzeni bagażowej (ale tylko jeśli dach jest otwarty!), większej masy auta (dodatkowe wzmocnienia) i tylko niewielkich problemów ze sztywnością nadwozia, otrzymujemy bardzo atrakcyjne połączenie dwóch wersji nadwoziowych.
Niestety, pogoda nie pozwoliła nam pojeździć 308CC z otwartym dachem. O ile sama temperatura (pokładowy termometr wskazywał chwilami nawet -8 stopni Celsjusza) to za mało, żeby nas zniechęcić, o tyle przed różnej mocy opadami - od marznącej mżawki, po regularne ulewy - już musieliśmy skapitulować. Szkoda naszego zdrowia, ale przede wszystkim eleganckiego wykończenia wnętrza auta.
Uformowanie kształtów nadwozia samochodów coupé-cabrio tak, aby wyglądem nie straszyły przechodniów i innych użytkowników dróg, nie jest rzeczą prostą. Nie trzeba długo szukać, żeby znaleźć przykłady aut o zachwianych proporcjach, dziwnych garbach w tylnej części nadwozia, w przypadku których trudno nawet było się zdecydować, czy gorzej wyglądają z otwartym, czy zamkniętym dachem. Tym większe mamy więc uznanie dla konstruktorów Peugeotów, którzy poradzili sobie z tym zadaniem naprawdę nieźle.
308CC jest bez wątpienia autem zgrabnym. O ile z przodu prezentuje się niemal identycznie, jak każdy inny model z rodziny 308 i niczym nie zaskakuje, o tyle rzut oka na linię boczną dostarcza już jednoznacznie pozytywnych wrażeń. Sylwetka jest jednocześnie elegancka i dynamiczna, wygląda trochę, jakby auto szykowało się do skoku przed siebie. To efekt długich drzwi, unoszącej się ku tyłowi linii niewielkich okien, subtelnych przetłoczeń blach na drzwiach i błotnikach oraz masywnego, ale przy tym zgrabnego tyłu nadwozia. Głowa kierowcy znajduje się dużo bliżej tylnej osi, niż przedniej - niemal jak w rasowym roadsterze. Jeśli dodamy do tego bezramkowe okna, ładne felgi aluminiowe i "sportowo" przesunięte do tyłu boczne lusterka, otrzymujemy naprawdę atrakcyjnie wyglądający samochód. Egzemplarz testowy polakierowany był w dodatku pięknym, perłowym lakierem. To bez wątpienia lepszy wybór dla tego modelu, niż ciemne kolory.
Najbardziej dyskusyjne wydaje się uformowanie tylnej części nadwozia. Częściowo jest to oczywiście wymuszone konstrukcją składanego dachu - wąskie światła tylne i potężna pokrywa bagażnika, która siłą rzeczy musi być szersza, niż dach, który się pod nią chowa. Ale bardziej przeszkadzają mi elementy, które nie wynikają wprost z tego warunku. Chromowane elemety i udające dyfuzory powierzchnie wykrojone ze zderzaka może pasowałaby lepiej do auta o bardziej awangardowym designie. Natomiast do zachowawczego Peugeota według mnie jakoś nie przystają.
Silnik z RCZ
Testowany przez nas Peugeot został wyposażony w benzynową, doładowaną jednostkę napędową. Z pojemności 1,6l generuje ona okrągłe 200KM przy 5800 obr./min. i maksymalny moment obrotowy 275Nm przy 1700 obr./min. Wartości te "na sucho" wyglądają nieźle, jednak w praktyce na osiągi mocno wpływa niemała masa auta, wynosząca aż 1535kg. To cena za dodatkowe wzmocnienia konieczne, aby brak solidnego dachu nie zrujnował sztywności nadwozia i wynikających z nich właściwości jezdnych auta.
Trudno więc mówić o sportowych osiągach - silnik pochodzący wprost z lżejszego o ponad 200kg modelu RCZ ma tutaj po prostu znacznie więcej pracy. Mimo to nie można powiedzieć, że 308CC jest wolne. 8,3 sekundy do "setki" i prędkość maksymalna niemal 240km/h oznaczają sporo radości z jazdy. Nawet jeśli wymagać do będzie mocnego wciskania pedału gazu i w efekcie niemałego zużycia paliwa. Szkoda tylko, że w szybkiej jeździe przeszkadzać będzie ręczna, 6-biegowa przekładnia. Nie jest łatwo w jej przypadku opanować sztukę szybkiej zmiany biegu. A nawet jeśli się to uda, nieprzyjemnie haczenie potrafi spowolnić proces wrzucania biegu, w szczególności II.
Jeśli jednak nie będziemy koniecznie starali się zrobić z Peugeota wyścigówki i wybierzemy spokojny i płynny (co wcale nie oznacza, że powolny!) styl jazdy, auto odwdzięczy się nam za to dobrym prowadzeniem, przyjemnym, nieco gardłowym dźwiękiem silnika i umiarkowanym zużyciem paliwa. W naszym teście 308CC potrzebował średnio 8,5l/100km. Nie jest to dużo, ale musimy zaznaczyć, że jeździliśmy wyjątkowo spokojnie ze względu na panujące akurat ujemne lub zbliżone do zera temperatury, sporo opadów i fakt, iż auto było wyposażone w letnie opony. Spokojna jazda po mieście podnosiła spalanie do 11l/100km, a w czasie podróży poza obszar zabudowany z baku znikało ok. 7l na każde 100km.
Przyjemność ze spokojnej jazdy
To, co pisałem w rozdziale dotyczącym jednostki napędowej, potwierdza się również wtedy, gdy przyjrzymy się wnętrzu auta. Poza jednym wyjątkiem jest ono nastawione na to, aby zapewnić pasażerom komfort jedynie podszyty delikatnie sportową nutą.
Fotele wyglądają świetnie - dwukolorowa tapicerka, mocno zaznaczone przeszycia, typowo "kabrioletowy" kształt i nawiewy ciepłego powietrza na kark - ale oferują trzymanie boczne na tylko przeciętnym poziomie. Bardzo ciekawym pomysłem było takie ukształtowanie tylnej kanapy, że i ona wygląda, jak dwa niezależne fotele, identyczne z tymi z przodu. Konsekwencją tego jest praktycznie brak możliwości podróżowania Peugeotem w pięć osób. Mimo iż nominalnie jest to możliwe (przewidziano odpowiednią ilość pasów bezpieczeństwa), to brak zagłówka i wyprofilowanie siedziska kanapy jednoznacznie zniechęcają do takich wyczynów. Lepiej pozostać przy dwóch osobach na kanapie, szczególnie, że mają one zaskakująco dużo miejsca, jak na auto o takim nadwoziu. Nawet miejsca nad głowami jest sporo dzięki temu, że siedzisko kanapy mocno obniżono. Ale coś za coś - linia okien znajduje się przez to tak wysoko, że co niżsi pasażerowie (jak i mniejsze dzieci w fotelikach) nie zobaczą przez okno nic poza niebem i czasem koronami drzew.
Na desce rozdzielczej za tę "sportową nutę" odpowiadają przede wszystkim wyloty nawiewu powietrza - okrągłe i obwiedzione sugerującą chrom obwódką. Świetnie wygląda też rzadko spotykane ułożenie trzech takich nawiewów zamiast zwyczajowych dwóch na środku deski. Pozostałe elementy to solidny standard, już bez zacięcia sportowego - dwustrefowa, automatyczna klimatyzacja, duży ekran układu multimedialnego i niewielka liczba przycisków sterujących podzespołami auta.
Warto osobnym akapitem uhonorować zestaw audio firmowany przez JBL. Czytelnicy z dobrą pamięcią zapewne skojarzą moje zachwyty nad jakością dźwięku oferowaną przez taki sam układ w Peugeocie 3008. W przypadku 308CC jest niemal tak samo dobrze, z jednym zastrzeżeniem - w tym modelu układ nie jest z przyczyn oczywistych wyposażony w subwoofer. To powoduje pewne ograniczenia w przetwarzaniu najniższych częstotliwości oraz energii uderzeń basu. Z tym zadaniem muszą sobie poradzić zamontowane po bokach kabiny mid-woofery. I choć radzą sobie całkiem nieźle, nie są w stanie zastąpić dedykowanego "niskotonowca". Mimo tej różnicy zestaw JBL nadal jest wart dopłaty, odtwarzany przez niego dźwięk nadal jest wysokiej klasy.
Kto to kupi?
To, wbrew pozorom, istotne pytanie. Wystarczy popatrzeć na ulice polskich miast i miasteczek, nawet w środku upalnego lata, żeby mieć wątpliwości odnośnie wielkości sprzedaży kabrioletów w naszym kraju. Aut z otwartym nadwoziami jeździ u nas jak na lekarstwo. Przyczyn zapewne jest wiele - nie są zazwyczaj tanie, aura w naszej strefie klimatycznej stanowczo im nie sprzyja, a możliwość złożenia dachu oznacza często daleko idące konsekwencje natury użytkowej i może powodować zmniejszenie komfortu jazdy.
Sytuacja beznadziejna? Niekoniecznie. To właśnie takie auta, jak testowany dziś Peugeot 308CC, mogą ją zmienić. Oferują całą radość posiadania kabrioletu, a cena za to jest naprawdę minimalna - zmniejszony bagażnik przy złożonym dachu i dyskusyjny design tylnej części nadwozia. Takie auto można użytkować cały rok, bez obaw dotyczących hałasu, szczelności nadwozia i widoczności z fotela kierowcy.
Jeśli ktoś poczuł gwałtowną chęć posiadania Peugeota 308 w wydaniu coupé-cabrio, musi liczyć się z wydatkiem niecałych 130 tysięcy złotych. Nie jest to mała kwota, ale w zamian dostajemy solidnie jeżdżące, pełnoprawne coupé, które w kilkanaście sekund możemy zamienić w równie pełnoprawny kabriolet. Ponadto okazuje się, że jeśli znaczek francuskiej marki na masce jest dla nas za mało nobilitujący, musimy stanowczo głębiej sięgnąć do kieszeni. Dopiero wtedy będziemy w stanie wybrać coś równie dopracowanego i z "lepszym" znaczkiem. W tym kontekście ofercie Peugeota na pewno warto się przyjrzeć.
Dane techniczne
Dane techniczne:
Pojemność silnika: 1598 ccm benzynowy (turbo)
Moc: 200 KM przy 5800 obr./min
Moment obr.: 275 Nm przy 1700 obr./min
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 8,3 sek.
Vmaks: 240 km/h
Zużycie paliwa: 9,3,/5,6/7,0 (11,0/8,5/7,0 w teście) (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 60 litrów
Teoretyczny zasięg: około 857 kilometrów
Wymiary: 4440/1817/1426 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1535 kg
Ładowność: 449 kg
Pojemność bagażnika: 226/403 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 2/4
Emisja CO2 : 162 g/km
Opony: 225/50R17
Wyposażenie: wersja Feline
Cena: 121 900 zł (wersja Feline) 129 500 zł (wersja testowana)
AUTOR (Tekst+fot.): Rafał Siwiński