W świecie motoryzacji nie ma ani czasu ani miejsca na nudę. Jednym z „osobników”, który z całą pewnością przoduje temu stwierdzeniu jest Mini. Nie tak dawno mogliśmy przekonać się na swojej skórze co znaczy dobra zabawa i gokartowy styl jazdy. A wszystko to dzięki Mini John Cooper Works.
Na przestrzeni lat oferta Mini urosła niczym ceny artykułów spożywczych. Do tradycyjnego miejskiego Cooper’a dołączył m.in. Cooper Cabrio, crossover Clubman i stylizowany na kombi Clubman. Jednak nie to ekscytuje i podnieca. Ciśnienie podnosi fakt, że każda z tych wersji dostępna jest w wyjątkowej opcji sygnowaną John Cooper Works.
W kwestii Mini Cooper’a musimy pamiętać, że producent w swojej ofercie posiada także wersję „S” dającą ogromną frajdę z jazdy cechując się dużą mocą (192 KM), żwawym sprintem (6,7 s.) i niezapomniane wrażenia z jazdy. Te auto to prawdziwy miejski rozbójnik. Wydawało mi się, że nie da się już więcej wycisnąć z ważącego nieco ponad 1200 kg „bzyka”. Jednak nie ma rzeczy niemożliwych. Najmniejsze z MINI w wersji Jonh Cooper Works to coś więcej niż rozbójnik, to prawdziwy demon, którego przy pomocy systemów wspomagających kierowcę da się okiełznać. Waga większa o raptem 100 kg, moc zwiększona do 231 KM, a sprint do setki skrócony o 0,6 sekundy. Wzrosła także prędkość maksymalna, z 235 na 246 km/h. I wiecie co jest najlepsze? Możliwość spuszczenia powietrza z balonika zarozumialcom chcącym ścigać się spod świateł.
Zachwyty nad mocą i osiągami w sumie mogą nie mieć końca, bo wszystko co wyczytamy znajduje swoje odzwierciedlenie na drodze, ale zakochać się można także w wyglądzie, chyba, że już to zrobiliście? Bo Mini John Cooper Works jest po prostu…Mini? Zbyt wiele go nie różni poza kilkoma drobiazgami. Przeprojektowany został przedni zderzak. Wzbogacony o kilka wlotów powietrza, z których część okazuje się być atrapami. Spojler zamontowany na dachu został bardziej uwydatniony, a dolną część tylnego pasa zdobi masywny, podwójny wydech. Poza tym na nadwoziu oraz zaciskach hamulcowych, znajdziemy emblematy świadczące o wyjątkowości modelu w postacji „John Cooper Works”.
To, że Mini John Cooper Works zachwyca już wiemy. To, że możemy spersonalizować i uczynić ze swojego „miniacza” jeszcze większego wariata? Nie wiemy. Wystarczy odwiedzić stronę internetową i skorzystać z konfiguratora żeby przekonać się, jak daleko możemy posunąć się z tworzeniem własnego Cooper’a. Testowany egzemplarz został pokryty ciepło wyglądającym lakierem Volcanic Orange. Dach oraz obudowy lusterek odcinają się od reszty nadwozia głęboką czernią, a całość osadzono na seryjnych w tej wersji 18-calowych felgach.
A siedzieliście już w jakimś Mini? Ja miałem okazję jeździć już kilkoma autami niemieckiego koncernu (wiem, zabrzmiało to snobistycznie, ale…) i wnętrze za wiele się dla mnie nie różni. Konsolę centralną zdominował ekran w rozmiarze 6,5-cala wpasowany w ogromne koło z oświetleniem ambientowym o szerokiej palecie kolorystycznej. Poniżej przełączniki rodem z samolotu a między nimi od zapłonu, Start/Stop, wspomagania parowania czy kontroli trakcji. Efekt ciekawy i niespotykany w autach konkurencji. Bezpośrednio nad nietypowymi przyciskami znalazło się miejsce dla tradycyjnych, odpowiadających za podgrzewanie szyb, foteli czy włączanie/wyłączanie klimatyzacji oraz zamykanie obiegu nawiewu. Dwustrefową klimatyzacją sterujemy za pomocą pokręteł, które kształtem nawiązują do centralnego wyświetlacza.
Podobnie wygląda sytuacja z pozostałymi zegarami. Wszystko co było możliwe, czemu można było nadać kształt koła to nadano. Zegary przed kierowcą włącznie z dodatkowymi wskaźnikami (ciśnienie oleju, wskaźnik doładowania, stoper), oczywiście koło kierownicy (J),wewnętrzne klamki czy obudowy głośników na bokach drzwi. Nagłośnienie zostało skrzętnie zaprojektowane, a do tego sygnowane jest marką Harmoan/Kardon. Brzmienie jest czyste, a ilość głośników w liczbie 12 sztuk o mocy 410W w zupełności wystarczy w tak niewielkim Mini.
3-drzwiowe nadwozie nie skrywa przepastnego wnętrza. Do tyłu wsiadamy tylko poprzez przesunięcie przedniego fotela i pochylenie oparcia. Na tylną kanapę nie zaleca się wsiadać rosłym osobom. Niewielka ilość miejsca na nogi i mało komfortowa pozycja będzie karą dla pasażera, a nie przyjemnością. O wiele lepiej prezentuje się przestrzeń w przedniej części Mini. Fotele są bardzo wygodne, charakteryzują się dobrym trzymaniem bocznym oraz dość długim siedziskiem. Tutaj także prędzej znajdziemy dla siebie odpowiednią pozycję za kierownicą. Niezbyt duży jest bagażnik, który pomieści raptem 211 l bagaży. Plus jest taki, że podłoga kufra jest dzielona i wszelkie drobiazgi czy niewielkie zakupy możemy schować pod półką.
W większości sportowych aut lub usportowionych znajdujemy kierownicę ze spłaszczonym w dolnej części wieńcem. Zdziwiłem się, że tutaj jest w pełni okrągła, wielofunkcyjna, 3-ramienna kierownica. Jej grubość jest jak najbardziej odpowiednia, dzięki czemu dobrze leży w dłoniach, a jej skórzane obszycie z czerwoną nicią oraz logo John Cooper Works tylko dodaje smaczku.
Pod maską Mini John Cooper Works pracuje silnik znany z wersji „S”. 2-litrowa jednostka benzynowa została jednak wzmocniona. Wsparty turbosprężarką silnik generuje 231 KM oraz maksymalny moment obrotowy rzędu 320 Nm. Cała moc przenoszona jest na przednią oś za pośrednictwem 6-biegowego automatu. Skrzynia biegów pracuje bardzo precyzyjnie i zdecydowanie, bez względu na tryb jazdy. Spora ilość mocy rozpędza małego „gokarta” do setki 6,1 sekundy i pozwala mu pędzić z maksymalną prędkością 246 km/h.
Najprzyjemniejsze uczucie a raczej uczucia trafiają do nas podczas zmiany biegu przy szybkim starcie. Podwójna końcówka układu wydechowego potrafi groźnie burknąć. Obawiałem się jazdy w długiej trasie, że moja miłość do płynącego z niego dźwięku przerodzi się w ogromną nienawiść. Całe szczęście dobrze wyciszone wnętrze pozwala uniknąć wkur….
Ogromną przyjemnością jest zasiadanie za kółkiem Mini John Cooper Works. Precyzyjny i bezpośredni układ kierowniczy wzorowo informuje o zachowaniach i sytuacji przedniej osi. Zawieszenie współpracujące z układem kierowniczym to dzieło inżynierów, którym należą się ogromne brawa. Kawał dobrej roboty „mózgów” przekłada się na zachowanie auta i całkiem przyzwoity komfort we wnętrzu, mimo sportowego charakteru. Złudne jest odczuwanie prędkości. Styl pracy i jazdy Mini, bardzo mocno nas przekłamuje. Nietrudno jest doczekać się chwili, kiedy z zamyślenia wyrwie nas migające niebieskie światło, a później próba wymyślenia jak najlepszego kłamstwa.
Jednak nie w samym aucie tkwi możliwość zabawy, ale nie każda będzie tak przyjemna jak jazda. Bolączką jest zawsze cena. Mini Cooper w podstawowej wersji z 3-drzwiowym nadwoziem zostało wycenione na 80 200 PLN. W zamian dostaniemy 3-cylindrowy silnik o mocy 102 KM i pojemności 1.2-litra. Ale jak to się ma do testowanego topowego modelu John Cooper Works? Ta wersja zaczyna się od 133 700 PLN. Skąd taka kwota? Bogate wyposażenie, wyjątkowy wygląd, duża ilość mocy w porównaniu do masy oraz to co nieocenione. Wrażenia z jazdy oraz sposób na zwalczanie nudy, bo za kierownicą JCW nie można się nudzić.
autor: Damian Goś
Dane techniczne
DANE TECHNICZNE: MINI John Cooper Works 2.0 Turbo 231 KM |
|
SILNIK |
Benzynowy, Turbo, R4, 16V |
POJEMNOŚĆ |
1998 ccm |
MOC |
231 KM przy 5200-6000 rpm |
MAKS. MOMENT OBR. |
320 Nm przy 1250-4800 rpm |
SKRZYNIA BIEGÓW |
Automatyczna, 6-biegowa |
NAPĘD |
Przednia oś |
0-100 km/h (sek.) |
6,1 |
Vmax |
246 km/h |
ZUŻYCIE PALIWA (l/100km)(miasto/trasa/średnie) wg wskazań producenta |
7,2/4,9/5,7 |
ZUŻYCIE PALIWA (l/100km) z testu |
8,6 |
POJEMNOŚĆ ZBIORNIKA PALIWA |
44 litrów |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.)(mm) |
3874/1727/1414 |
WAGA (kg) |
1280 kg |
POJEMNOŚĆ BAGAŻNIKA |
211 litry |
LICZBA DRZWI/LICZBA MIEJSC |
3/5 |
OPONY |
225/45 R18 |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ |
80 200 PLN |
CENA WERSJI TESTOWANEJ |
133 700 PLN |