Japońska marka Lexus w tym roku rozpoczęła systematyczne odświeżanie swojej palety aut. Na początek pod młotek poszedł średni model, jakim jest GS. Do jego poprzednika miałem i mam nadal wielką słabość. Jakie jest najnowsze wcielenie Lexusa GS? Postaram się pokrótce opowiedzieć w dzisiejszym artykule. Do mojej dyspozycji oddano wersję z nowym silnikiem benzynowym. Mowa jest o najsłabszej w ofercie, 2,5-litrowej jednostce V6 o mocy 209KM. Czy ten silnik jest wystarczający aby napędzać pokaźnych rozmiarów limuzynę? Odpowiedź znajdziecie w tekście.
Opis
Bardziej kanciasty
W porównaniu do poprzednika, który charakteryzował się obłymi i zaokrąglonymi liniami nadwozia, w nowym GS dominują kanciaste elementy nadwozia, które nadają autu bardziej agresywny styl. Z przodu charakterystycznym elementem jest wlot powietrza o nietypowym kształcie rombu. Wlot ten otoczony jest dość mocno spłaszczonymi reflektorami ksenonowymi z wbudowanymi światłami do jazdy dziennej wykonanymi w technologii LED. Linia boczna ukazuje dość długą, trzybryłową limuzynę, która mogłaby być osadzona na trochę większych kołach. Tył to przede wszystkim całkowicie nowe lampy o podwójnych światłach diodowych oraz bardzo ładnie wkomponowane w dolną część zderzaka rury wydechowe. Całość nadwozia ozdobiona jest przepięknym perłowym odcieniem lakieru, który idealnie pasuje do stylizacji nadwozia.
Więcej miejsca
Wchodząc do środka prezentowanego dziś Lexusa GS od razu zauważamy powiew nowości w koncepcji zaprojektowania wnętrza. Pierwsze co rzuca się w oczy, to odnowiony panel środkowy wraz z tunelem między fotelami. Centralnie znajduje się 8-calowy, kolorowy wyświetlacz komputera pokładowego, umożliwiający sterowanie również innymi funkcjami auta. Schodząc wzrokiem niżej widzimy elegancki, analogowy zegarek i panel obsługujący automatyczną, dwustrefową klimatyzację. Zegary usytuowano obok siebie, a ich czytelność jest po prostu perfekcyjna. Zależnie od wybranego trybu posiadają trzy rodzaje podświetlenia: zielony (Eco), niebieski (Normal) oraz czerwony (Sport).
Między fotelami znajduje się dżojstik imitujący pracę myszki komputerowej. Obsługujemy nim między innymi komputer pokładowy, nawigację oraz radio. Mimo nieco "gadżeciarskiego" charakteru tych urządzeń, ich obsługa jest intuicyjna i nie sprawia żadnych trudności.
Przy drążku skrzyni biegów możemy znaleźć pokrętło regulujące trzy tryby pracy zawieszenia i charakterystyki silnika (wspomniane przed chwilą Eco, Normal i Sport).
Z przodu kierowca i pasażer do dyspozycji mają obszerne i wygodne fotele, które są dobrze wyprofilowane i zapewniają wysoki komfort podróżowania. Dla pozostałych podróżnych przewidziano trzyosobową kanapę, której wyprofilowanie sugeruje jednak maksymalnie dwuosobową obsadę. Miejsca zarówno z przodu jak i na tylnej kanapie na pewno nikomu nie zabraknie. Bez wątpienia jest go dużo więcej niż w poprzedniku.
Bagażnik, jak to w każdym sedanie, ma dość mocno ograniczony dostęp przez charakterystycznie wyciętą klapę bagażnika. Za to na pewno nie będzie problemu z pomieszczeniem wszystkich naszych walizek w jego wnętrzu. Do dyspozycji mamy przestrzeń bagażową o pojemności 566 litrów.
Kończąc wędrówkę po wnętrzu pora przyjrzeć się jakości wykonania nowego GS’a. Wszystkie miejsca pokryte są bardzo dobrej jakości materiałem, który jest miły w dotyku. Cała deska rozdzielcza jak i boczki drzwi są przeszyte mięciutką skórą pochodzącej z wyższej półki. Wszystko jest idealnie spasowane i nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Silnik z mniejszego IS'a
Nowy model Lexusa GS dostępny jest na polskim rynku z trzema silnikami benzynowymi zbudowanymi w układzie V6. Począwszy od prezentowanej dziś, najsłabszej jednostki 2,5 przez 3,5 wyposażoną w napęd AWD, kończąc na hybrydowej odmianie bazującej również na silniku 3,5 l.
Tak jak już zdążyłem wspomnieć, prezentowany dziś GS pod swoją dość długą maską kryje najmniejszą z nich. Dysponuje ona jednak niemałą mocą 209KM. Silnik ten zapewnia dość dobre osiągi ważącemu ponad 1600 kg autu. Do pierwszej setki Lexus rozpędza się w 8,6 sekund i maksymalnie osiągniemy 230 km/h.
Napęd przekazywany jest na tylne koła za pomocą 6-biegowej, automatycznej skrzyni biegów, która idealnie sprawuje się w każdej sytuacji. Biegi są szybko zmieniane i nie zauważymy żadnych niepotrzebnych szarpnięć czy opóźnień w reakcji na szybka zmianę biegów.
Niestety trochę gorzej wygląda sytuacja z elastycznością tej jednostki. Powód jest prosty - zbyt mała wartość momentu obrotowego (252Nm) w stosunku do dużej masy pojazdu. Mimo tego faktu wielkiej tragedii nie ma i silnik dość ochoczo reaguje na użycie pedału gazu.
Układ kierowniczy bez sprzeciwów współpracuje z kierowcą, który prowadzi tą piękną i agresywną z wyglądu limuzynę.
Zawieszenie zestrojono kompromisowo i zapewnia ono komfortowe, a zarazem pewne podróżowanie, niezależnie od tego, czy jedziemy spokojnie, czy bardzo szybko.
Trzy tryby pracy
Najnowszy Lexus GS umożliwia kierowcy wybór jednej z trzech opcji ustawień pracy jednostki napędowej: Normal, Eco, Sport. Przy ustawieniu pierwszego trybu auto jest typową komfortową limuzyną. Jeśli zmienimy na Eco wtedy mamy wrażenie jakby moc i możliwości silnika zostały stłumione o przynajmniej połowę koni mechanicznych. Tryb ten umożliwia uzyskanie jak najmniejszego zużycia paliwa. Najciekawszym i zapewne najczęściej używanym trybem jest Sport. Po jego wybraniu reakcja na pedał gazu jest bardzo szybka i dająca wrażenie przyrostu mocy.
Swoje musi spalić
Najmniejszy silnik w gamie, który musi się zmagać z dużym samochodem, będzie prawdopodobnie powodował stosunkowo spore spalanie. I tak faktycznie jest w przypadku prezentowanego dziś Lexusa GS250. Szczególnie jest to widoczne w mieście, gdzie spalanie sięga 13,9 litra benzyny bezołowiowej. W trasie potrafi spaść do 8 litrów. Podczas tygodniowego testu GS250 średnio zadowalał się 11 litrami benzyny bezołowiowej na każde 100 kilometrów przejechanej trasy. Wynik ten trzeba uznać za umiarkowany, zważywszy na masę auta i moc silnika.
Podsumowując:
Najnowszy Lexus GS pokazuje, że dość odważny zabieg zmienienia całkowicie koncepcji stylistycznej nadwozia może wyjść tylko na lepsze. Teraz GS stylistycznie jest bardziej agresywny, a co za tym idzie na pewno wzbudza większy respekt wśród innych użytkowników dróg. Na początku artykułu zadałem pytanie: Czy ten silnik jest wystarczający aby napędzać pokaźnych rozmiarów limuzynę? Powiem szczerze, że jeśli przyszły właściciel tego auta jest spokojnym i pozbawionym sportowych ambicji kierowcą, to ten silnik jest w zupełności wystarczający do napędzania ciężkiego GS'a. Ja jednak osobiście wybrałbym mocniejszą odmianę jaką jest GS350.
Plusy
Jakość wykonania wnętrza
Więcej przestrzeni wewnątrz
Dużej pojemności bagażnik
Umiarkowane średnie spalanie
Cena
Minusy
Zbyt małej średnicy koła
Dostęp do bagażnika
Odczuwalny zbyt niski moment obrotowy
Dane techniczne
Dane techniczne:
Pojemność silnika: 2500 ccm benzyna V6
Moc: 209 KM przy 6400 obr./min
Moment obr.: 253 Nm przy 4800 obr./min
Skrzynia biegów: 6-biegowa, automatyczna
Napęd: tylny
0-100km/h: 8,6 sek.
Vmaks: 230 km/h
Zużycie paliwa: 12,4/6,9/8,9 (13,9/8,0/11,0 w teście) (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 66 litrów
Teoretyczny zasięg: 600 kilometrów
Wymiary: 4850/1840/1455 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1640 kg
Ładowność: 530 kg
Pojemność bagażnika: 566 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 4/5
Emisja CO2 : 207 g/km
Opony: 225/50R17
Wyposażenie: wersja Elegance
Cena: 232 900 zł (wersja Elegance) 244 100 zł (wersja testowana)
AUTOR (Tekst+fot.): Artur Ławnik