Jest większy, lżejszy i... jeszcze bardziej luksusowy. Niestety, kosztuje tez nieco więcej niż poprzednik. Piąta (albo, jak wola niektórzy, czwarta) generacja Range Rovera, czyli jednego z najbardziej luksusowych SUV-ów mogliśmy podziwiać w ramach statycznej prezentacji w ogrodach pałacu w Wilanowie
RR czyli... Range Rover
Z czym kojarzą się dwie literki R obok sienie. Oczywiście z Rolls Royce albo... Range Roverem. Anglicy zbudowali go w latach 70. jako najbardziej luksusowy samochód terenowy świata. Przez całe lata nie miał konkurencji. Teraz, ma. Ale w opinii większości ekspertów motoryzacyjnych, Range Rover jest i zapewne długo jeszcze pozostanie najbardziej luksusowym SUV-em na świecie. Jeździliśmy już wieloma autami z segmentu tzw. aut luksusowych. Ale dopiero w Range Roverze widać, co to znaczy, dopieścić klienta. Ponad 1000 wat nagłośnienia. Ręcznie tkane dywaniki. Aż 18 różnych zestawień kolorystycznych skórzanych tapicerek. Kilkadziesiąt kolorów nadwozia i kilka kolorów dachu (!!!) do wyboru. Do tego 7 gatunków drewnianego forniru do kokpitów i panelu pasażerskiego. A to tylko opcje podstawowe. Możliwości indywidualizacji jest wiele. Wszystko zależy od fantazji i... koloru karty kredytowej.
Do napędu tego mastodonta zastosowano znane już z poprzednika motory diesla (3. litrowy V6 259 KM i 4,4 ośmiocylindrowy o mocy 339 KM) i dwa benzynowe czyli V8 o pojemności 5 litrów i mocy 510 KM. Na szczególna uwagę zasługuje 4,4 litrowy diesel o 700 Nm momentu obrotowego!!!!
Standardowo, auto wyposażono w pneumatyczne zawieszenie, gwarantujące komfort w każdym terenie. Bo wbrew pozorom, ten superluksusowy pojazd to SUV, ale o naprawdę kapitalnych możliwościach terenowych. I choć większość Range Roverów żadnego terenu nigdy nie zobaczy, to nawet gdyby tam się znalazł, można z duża doza pewności powiedzieć, że... nie zawiedzie.
Na polski rynek auto trafia w 3 wersjach wyposażenia. HSE, Vogue i Autobiography. Do te, według zapewnień importera, firmy JLR w polskich salonach nigdy nie pojawi się Range Rover produkowany poza Europą,. Gdyż część produkcji trafi zapewne do Indii (wszak właścicielem jest Tata) albo do Chin.
I na koniec ceny. I tu zimny prysznic. Auto jest... koszmarnie drogie. 259 konna wersja podstawowa kosztuje... ponad 477 tys. złotych aż do 676 za model 5.0 V8 S.C Autobiography. Z tym, że w sprzedaży znajda się jeszcze wersje indywidualne. A w ich przypadku o cenach nie mówi się w ogóle...
Artur Balwisz
fot. A.Balwisz