Kiedy planujemy długą podróż i zaczynamy pakowanie wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy to zdarza nam się mówić albo chociaż pomyśleć, że przydałby się większy samochód. Tak, zwłaszcza jeżeli jesteśmy posiadaczami małych sportowych aut. Kiedy mamy kombi i zapakujemy już wszystko co chcemy to zastanawiamy się czy nie można by było mieć jeszcze większego auta żeby zabrać jeszcze ze 2 osoby? Chociażby jednych dziadków do opieki nad naszymi dziećmi. I w takiej sytuacji na ratunek przychodzi Lancia Voyager. Tak tak, nie pomyliłem się, Lancia. Po połączeniu marek Fiata i Chryslera powstała Lancia Voyager. Jak to wyszło w rzeczywistości? Zobaczcie sami.
Opis
Nadal bez szałuNiestety z zewnątrz nie masz szaleństwa tak jak i wcześniej. Voyager dla mnie zawsze był dużą bryłą na 4-kołach., taki mini autobus dla dużej rodziny, albo imprezo-bus w rękach młodego człowieka. Po wspomnianym połączeniu dużo się nie zmieniło. Na pewno jest inne logo, poza tym modernizacji uległ przedni zderzak i grill. Reszta nadwozia pozostała nienaruszona. Voyager nadal cieszy się swoją kanciastą olbrzymią bryłą, która skrywa jeszcze większe wnętrze. Rozmiary jakimi może pochwalić się Lancia Voyager to 5,22 metra długości, 2 metry szerokości, 1,75 metra wysokości i rozstaw osi wynoszący 3,1 metra. Z takiej rozmiarów ki wynika, że wnętrze to prawdziwy potwór, który pochłonie wszystko co do niego wejdzie.
A z wejściem do wnętrza też nie ma problemu. Przednie drzwi otwierają się naprawdę szeroko, nie to co w niektórych autach, lekka szczelina i to wszystko. Tylne drzwi natomiast możemy odsuwać komfortowo, czyli za pomocą przycisków na pilocie (lewe i prawe oddzielnie) albo dzięki przyciskom umieszczonym na podsufitce. W ten sam sposób dostaniemy się do bagażnika, czyli pełna elektryka. Więc tak jak wspominałem, z dostępem do wnętrza problemów nie ma.
Olbrzym z przepychem
Kiedy po raz pierwszy wsiadłem do Voyager’a obawiałem się o swój los. Bałem się, że się zgubię i przepadnę. 7-osobowe wnętrze, do tego schowki w podłodze zaraz za przednimi fotelami, pełno małych skrytek. Ale wróćmy do początku, do liczby miejsc i ich komfortu. Zaczynając od wygody to nigdzie jej nam nie zabraknie, nie wspominając już o miejscu, którego wszędzie jest pod dostatkiem. Przednie fotele są bardzo wygodne, zarówno kierowca jak i pasażer mogą je dopasować idealnie pod siebie. Nawet na długich odcinkach nie odczujemy zmęczenia. Drugi rząd to 2 oddzielne fotele, które komfortem zupełnie nie odbiegają od tych z 1-rzędu, a które wyposażono w 2 podłokietniki. Możemy je dowolnie ustawiać i przesuwać do przodu bądź do tyłu. Na plecach przednich foteli zamontowano podnoszone stoliczki, może nie są strasznie stabilne ale zawsze coś można na nich położyć lub postawić. Trzeci rząd siedzeń to kanapa dzielona w 2/3 do 1/3. Na krótkim odcinku przejedzie w nich każdy, szczególnie jeżeli przesuniemy do przodu fotele z drugiego rzędu.
Tylna kanapa oczywiście jest składana i tutaj kolejny atut, nie musimy tego robić ręcznie. Wszystko to robimy za pomocą przycisków umieszczonych w bagażniku. Mamy kilka wariantów do wyboru. Możemy ją po prostu schować w podłodze dzięki czemu uzyskamy płaską podłogę, możemy położyć oparcia na siedziskach, bądź możemy zmienić przeznaczenie siedziska i oparcia. Zastanawiacie się jak to możliwe? Kanapa przewraca się jakby na plecy, w tym momencie byłe oparcie jest siedziskiem, a byłe siedzisko jest oparciem, dzięki czemu przy otwartej klapie możemy schować się przed deszczem i w spokoju oraz suchości podziwiać przyrodę i oddychać świeżym powietrzem. Co jeszcze z udogodnień? Myślę, że z tego ucieszą się szczególnie rodzice, których dzieci podczas jazdy wykazują ponadprzeciętną nadpobudliwość. W podsufitce, a raczej w tunelu na podsufitce schowano 2 monitory, na których możemy w trakcie jazdy puszczać dzieciom bajki. Do tych monitorów dołożono także słuchawki przez przewodowe oraz piloty dla ułatwienia sterowania. Poza tym zamontowano także pokrętła do sterowania klimatyzacją i nawiewem. Jak widać o wszystkim i o wszystkich producent pomyślał.
A co z kierowcą? On także ma swoje centrum dowodzenia. Kierownica została pokryta miękką skórą, a samo koło jest mięsiste i dobrze leży w dłoniach. Większością rzeczy, tych najpotrzebniejszych, możemy sterować z poziomu kierownicy. Reszta przycisków znajduje się na konsoli środkowej. Tam też znajdziemy kolorowy wyświetlacz odpowiedzialny za nawigację, zarządzanie nagłośnieniem, telefonem i innymi mediami. Bardzo ciekawie wyglądają także zegary, które umieszczono w chromowanych tunelach. Bardzo ciekawy efekt dają szczególnie nocą kiedy poświata podświetlenia załamuje się w „puszkach”. Prędkościomierz wskazuje nam aktualną prędkość w 2 wariantach – km/h oraz MPH, a co jeszcze ciekawe dźwignię od automatycznej zmiany biegów zamontowano po prawej stornie kierownicy na desce. Dziwne? Powiedziałbym, że amerykańskie.
Potwór z dużym sercem
Pod maską nie mogło spocząć nic małego. Zamieszczono tam 2.8 l silnik diesla, który o dziwno, mimo swojej pojemności nie ma zbyt dużej mocy bo raptem 163 KM oraz średni moment obrotowy 360 Nm. Takie parametry na nikim wrażenia nie zrobią, a szczególnie w momencie kiedy porównamy je z masą auta, która wynosi 2176 kg. Ale pamiętajmy, że to nie jest auto do wyścigów tylko auto rodzinne na długie wyjazdy bądź majówkową wyprawę za miasto. Voyager przy swoich gabarytach i takim silniku ma być przede wszystkim ekonomiczne i myślę, że takie właśnie jest. W trasie udało mi się zejść ze spalaniem do ok. 7 l/100km. I chyba właśnie takie miejsce jak trasa to środowisko naturalne dla tego auta. W mieście już nieco inaczej wygląda sprawa bo komputer pokazuje spalanie na poziomie ok. 10 l. Ale zależy to też od tego jaką kto ma nogę do naciskania gazu.
Nie tylko ze względu na spalanie miasto nie jest odpowiednim miejscem dla Lancii Voyager. To także kwestia gabarytów i zwrotności auta. Co prawda zawieszenie i układ kierowniczy spisują się bardzo dobrze, pierwsze idealnie tłumi napotkane nierówności (których swoją drogą u nas nie brakuje), drugie natomiast idealnie radzi sobie w szerokich zakrętach. Gorzej sytuacja wygląda ze znalezieniem miejsca parkowania, a gdy już je znajdziemy to problemem może być parkowanie. Jednak na ratunek przybywają czujniki parkowania oraz kamera, która bardzo ułatwia nam sprawę przede wszystkim z tylną częścią nadwozia, której nie jesteśmy w stanie ogarnąć za pomocą samych lusterek.
Czy warto było łączyć?
I właśnie takie pytanie nasuwa mi się na myśl na sam koniec przygody z Lancią Voyager. Czy nie mógł on pozostać Chryslerem? Przecież tyle w nim amerykańskiej krwi, te gabaryty i ten olbrzym pod maską., który w wersji benzynowej jest jeszcze większy (3.6 l 283 KM). Myślę jednak, że takie połączenie nie musi być wcale takie złe. Amerykańskie korzenie, które pozostały w Voyager’ze w połączeniu z włoską dbałością o najmniejsze szczegóły wnętrza mogą tylko przynieść pozytywny odzew od klientów. Auto mimo swojej kanciastej bryły prezentuje się całkiem nieźle zachwycając przede wszystkim swoim wnętrzem.
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: benzynowy 4-cylindrowy, 16-zaworowy, bezpośredni wtrysk Common Rail
Pojemność silnika: 2768 ccm
Moc: 163 KM przy 3600 obr./min
Moment obr.: 360 Nm przy 1400 - 3400 obr./min
Skrzynia biegów: 6-biegowa, automatyczna
Napęd: przedni
0-100km/h: 11,9
Vmaks: 193 km/h
Zużycie paliwa: 10,5/6,3/7,9 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 10,9/7,1/8,6 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 76 litrów
Teoretyczny zasięg: 860 kilometrów
Wymiary: 5218/1998/1750 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 2176 kg
Ładowność: 514 kg
Pojemność bagażnika: 934/2394/4100 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/7
Emisja CO2: 207 g/km
Opony: 225/65R16
Wersja wyposażeniowa: Gold
Cena wersji podstawowej: 167 900 PLN (SILVER)
Cena wersji testowanej: 179 900 PLN
Autor (teskt+fot.): Damian Goś