Kiedy wkraczamy w odpowiedni przedział wiekowy, tzw. okres dojrzałości, a może raczej dorosłości. Wtedy właśnie w prawie każdym gronie pojawiają się żarty odnośnie „męskości” faceta i jak to on się nie stara, żeby ją sobie przedłużyć. Te kawały przeważnie padają z ust kobiet, które w ten sposób odgryzają się za dowcipy typu „kobieta za kółkiem”. Z przykrością jednak muszę stwierdzić, że w ty kawałach o facetach i przedłużaniu coś jest. Jeżdżąc sportowymi, szybkimi brykami czujemy się niedoścignieni, przesiadając się do dużych i równie szybkich bryk czujemy się dodatkowo silni. Jak królowie i zdobywcy, jakby cały świat leżał u naszych stóp. Podobnie czułem się w Jeep’ie Grand Cherokee Overland Summit, który z całą pewnością należy do grupy dużych, silnych i szybkich.
Opis
Rozmiar ma znaczenieKiedy kobieta mówi Ci „kochanie nie martw się, rozmiar nie ma znaczenia” nie wierz w to. Tak samo nie wierz w słowa kumpla, który mówi Ci, że Ford KA jest fajny, a większy i mocniejszy silnik nie jest Ci potrzebny. Jeśli sumienie wtedy Ci podpowiada „nie słuchaj ich” to idź za jego głosem. Pamiętaj, że duże jest fajne tak jak fajny jest Jeep Grand Cherokee Overland Summit. Model Grand Cherokee produkowany jest nieprzerwanie od 1992 roku. W 2009 roku w Nowym Jorku jego nową twarz. Już po 4-latach w Detroit zaprezentowano Grand Cherokee po liftingu, który przeprowadzony został z udziałem włoskich projektantów z grupy Fiata. Zmiana objęła przede wszystkim przednią część pojazdu, lampy tylne oraz wnętrze. Co do wyglądu zewnętrznego to powiem Wam, że według mnie Jeep zyskał na tym zabiegu.
Wróćmy do początku, do pierwszego spotkania. Poranne godziny, budzę się jako pierwszy z domowników. Godzina 7.30 jestem już gotowy do wyjścia. Szybka refleksja – „co się ze mną do jasnej cholery dzieje? O tej porze już do wyjścia?”. Odpowiedź na moją tak wczesną pobudkę czeka zaparkowana pod blokiem. Z daleka widać olbrzymią sylwetkę Grand Cherokee. Za nim zatopię się w jego wnętrzu postanawiam poświęcić kilka swoich westchnień na podziwianie wyglądu. Nowa wizytówka Jeepa wydaje się być jeszcze większa, jeszcze bardziej męska i jeszcze bardziej wpasowuje się w moje przekonanie, że rozmiar ma jednak znaczenie.
Przedni zderzak z chromowanymi listwami podkreśla masywność auta. Siedmio żebrowa atrapa grilla z chromowanymi obwódkami i dość szerokimi odstępami podkreśla zacięty charakter Grand Cherokee, a tuż nad nim na brzegu maski dumnie mieni się logo marki – JEEP. Odmienione zostały lampy przednie. Teraz są bardziej smukłe, horyzontalne. Do jazdy dziennej zamontowano światła w technologii LED, które są na tyle mocne, że na dobrą sprawę mogłyby świecić także w nocy, zamiast świateł mijania, czyli Bi-ksenonowych reflektorów. Ale prawo jest prawo. Z tyłu niestety większych zmian nie ma. Żeby je dostrzec musielibyśmy podejść blisko lub postawić przed liftingowy model obok. W pasie tylnym zmieniono światła (również zastosowano technologię LED) oraz zderzak. Ale tak jak wspomniałem, nie rzucają się one bardzo w oczy.
Chodniki prawie puste, na ulicy w weekendowy poranek od czasu do czasu przemknie jakieś auto chociaż częściej jest to autobus, a do mnie dociera jedna ważna rzecz. Co oprócz nadwozia Grand Cherokee przykuwa wzrok pozostałych użytkowników dróg? Ogromne felgi, które w innym samochodzie mogłyby wyglądać komicznie i świadczyć o bezguściu właściciela. Ale nie w Jeep’ie. 20-calowe, chromowane i polerowane alufelgi działają niczym lustro, każdy na nie patrzy z nadzieją, że zobaczy swoje odbicie. Ja jednak nie poszukuję lustereczka i postanawiam wsiąść do swojej bryki.
Jak bardzo jesteś duży?
Kiedy Grand Cherokee w iście amerykańskim stylu postanowiło mnie ugościć nie mogłem się powstrzymać od złowieszczego uśmiechu. Przez głowę przeszło mi porównanie wnętrza do USS Enterprise. Nie nie, nie chodzi mi o wygląd a o przestronność. Nikt nikogo nie trąca łokciem, nikt nikomu nie wchodzi w paradę, a jednocześnie wszystko czego mi potrzeba znajduje się w zasięgu ręki, a najważniejszy przycisk START/STOP był w tym momencie najbliżej mojej dłoni, w której trzymałem kierownicę.
Kiedy już obudziłem swojego potwora i zabezpieczyłem się pasami spokojnie mogłem wyruszyć w podróż. Dokąd? Nie mam sprecyzowanego celu, po prostu chcę jechać i delektować się zapachem wnętrza, które w większości pokryte jest brązową skórą o nazwie Natura Plus (standard w wersji Overland Summit). Kolejną dozą luksusu w przestronnym wnętrzu Grand Cherokee są fotele i nie ważne czy siedzisz z przodu, za kółkiem, czy z tyłu. W każdym miejscu poczujesz się wyjątkowo, i komfortowo. Ale ja jednak nie oddałbym swojego miejsca za kierownicą. Tutaj właśnie zażywam swojego mobilnego SPA. Ten fotel kojarzy mi się z atrakcyjną Azjatką, która zadaje mi magiczne pytanie - „Co wymasować? - Plecy poproszę.” W takiej chwili niczego więcej mi nie potrzeba. No chyba, że jeszcze jakieś nagłośnienie i namiastka wiatru we włosach. O jedno i drugie życzenie wcale nie trudno. Nagłośnienie spełnia moje oczekiwania w 120 %. Muzyka wydobywa się z 19-głośników GreenEdge marki Harman Kardon. Te dźwięki, które wydobywają się z tego znakomitego zestawu wprawiają moje uszy w zachwyt, a reszta ciała stale jest masowana przez fotel. Kawałek nieba nad głową? Nic bardziej prostego. Sięgam do przycisku umieszczonego na podsufitce i cała roleta chowa nam się do tyłu odsłaniając taflę szkła, które zastępuje dach. A może trochę wiatru? A czemu nie, wciskam drugi przycisk i odcinek szyby nad przednimi fotelami zjeżdża do tyłu wpuszczając do wnętrza świeże poranne powietrze.
Skoro tak pokonuję kolejne kilometry bez celu to może jednak przydałoby się spożytkować ten czas i pojechać po jakieś małe zakupy? W sumie czemu nie. Tylko gdzie jest w pobliżu otwarty w weekend o 8 rano jakiś supermarket? Do głowy przychodzi mi drugi koniec miasta, ulica Górczewska. W sumie czemu by nie. Wbijam w nawigację adres, szukam w pobliżu sklepu i już gotowe. Minuta osiem i już mnie prowadzi po sznurku. Zdecydowanie chwytam w ręce mięsistą kierownicę pokrytą skórą i drewnem w górnej części, prawą nogą trochę mocniej dociskam pedał gazu, a do mojej głowy dociera właśnie wiadomość „teraz dopiero zacznie się jazda!”.
Duży i silny
I nie pomyliłem się nic a nic. Wraz ze zdecydowanym wciśnięciem gazu poczułem jego prawdziwą moc. Momentalna i odczuwalna redukcja 8 biegowego automatu o dwa biegi i uczucie wgniatania w fotel. To auto chce jechać i brzmi identycznie jak jeździ. Z pod maski dobiega dźwięk wysokoprężnej 3-litrowej V6-ki. Mimo tak ogromnych gabarytów auto spisuje się bardzo dobrze. Ochoczo przyspiesza i zawstydza niejednego właściciela BMW, Mercedesa czy innego szykownego auta. Start spod świateł do setki zajmuje raptem 8,2 sek. Ale nurtuje mnie jedna rzecz, ile mocy ma w sobie Grand Cherokee? Otóż 250 KM, maksymalny moment obrotowy wysokości 570 Nm, a przy okazji posiada bezpośredni wtrysk Common Rail. Ale co tam po cyferkach, lepiej cieszyć się z donośnego furkotu silnika połączonego z ciężkim brzmieniem wydechu. Nawet najlepszy kompozytor nie zagrałby tego tak jak robi to Grand Cherokee.
Kiedy po krótkiej chwili dojechałem do sklepu, zdębiałem. Łudziłem się myślami, że wszyscy ludzie w sobotni poranek jeszcze śpią. Teraz już wiem gdzie się podziewały oni i ich auta. 80 % miejsc na parkingu zajęte. Część ludzi, którzy dopiero przyjechali bądź już pakowali drogocenne zakupy do auta z podziwem i respektem spoglądała w moją stronę. Ok, nie patrzyli na mnie, oglądali, a może raczej śledzili wzrokiem Jeep’a. Czułem się pewnie, czułem się wielki, chociaż przez chwilę, jak król przejeżdżający na koniu przez tłum zebranych gapiów. Wtedy mogłem zaryczeć jak lew i po chwili zniknąć za najbliższym zakrętem.
Wtedy postanowiłem w inny sposób spożytkować swój czas. Skoro mam takie auto, które napędzane jest na 4-łapy, to czemu by nie zjechać na nieutwardzone drogi? Szybki telefon do brata z informacją, że za 15 min. po niego jestem. Zadanie ciężkie, bo czas wyznaczony a z Górczewskiej do Piaseczna jest kawałek drogi. Dzięki władzom naszej stolicy mogłem przyspieszyć swoją podróż pokonując ten dystans obwodnicą. Parę zakrętów i już jadę w wyznaczonym kierunku. Załączam tempomat na 120 km/h i obserwuję spalanie. Średnie jakim zadowala się Grand Cherokee to 8,4 l. W mieście sprawa wygląda trochę inaczej bo tam spalanie wzrasta do prawie 11 l. Sprawdzamy jak „pije” w trasie? Czemu nie, szybkie zerowanie licznika spalania i sprawdzam Jeep’a w trasie. I tutaj moje zaskoczenie. Taka masa, taki silniki, taka moc, a spalanie raptem 6,9 l. Można jechać w długą podróż zwłaszcza, że zbiornik paliwa wynosi 93,5 l.
Kiedy zabrałem już pasażera wyzwanie wydawało się być proste. Wybrać miejsce gdzie będzie można przetestować zawieszenie i zachowanie auta w terenie na poszczególnych napędach. Dojeżdżamy na pustą łąkę, za pomocą przycisku zwiększamy prześwit ustawiamy tryb jazdy na błoto i poszło. To tak jak byśmy wypuścili lwa z klatki na sawannę. Po raz kolejny pełen podziw z mojej strony dla producenta. Ale nie tylko ja nie mogłem wyjść z zachwytu. Widziałem to również po minie brata, który nawet dłuższy czas po jeździe był pod wrażeniem. Auto zarówno na nierównych terenach jak i w dużej aglomeracji, pełnej nierównych dróg, poprzecznych nierówności czy przejazdów tramwajowych, bardzo dobrze tłumi wszystkie takie przeszkody i pozwala w spokoju i komfortowo podróżować pasażerom. Jedyny problem jaki się pojawia to miejsce do zaparkowania. Ciężko je znaleźć dla takiego kolosa.
Czy duży to dobry?
I co mogę powiedzieć tak pięknym poranku spędzonym z Jeep’em Grand Cherokee, pełnym wrażeń i zachwytów? Nawiązując do początku uważam, że tak, rozmiar ma znacznie. Ale kiedy jeszcze połączymy go z mocą i wdziękiem otrzymamy Grand Cherokee. Tak na poważnie, i to nie tylko moja opinia, ale i pasażerów, którzy ze mną jeździli. To jeden z niewielu samochodów, który wywarł na mnie tak ogromne wrażenie swoim wyglądem, swoją muskularnością a przede wszystkim przestronnością wnętrza i w zupełnością wystarczającą mocą. Bo czego może być więcej potrzeba do szczęścia? No ok, bezpieczeństwa. O to też nie mam się co martwić. Zresztą, kto by się zdecydował na pojedynek z tym kolosem? Chyba tylko ciężarówka. Resztę wciągam pod spód.
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: wysokoprężny V6
Pojemność silnika: 2987 ccm
Moc: 250 KM przy 4000 obr./min
Moment obr.: 570 Nm przy 1600 - 2800 obr./min
Skrzynia biegów: 8-biegowa, automatyczna
Napęd: 4x4
0-100km/h: 8,2
V-maks: 202 km/h
Zużycie paliwa: 9,3/6,5/7,5 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 11,0/6,9/8,4 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 93,5 litra
Teoretyczny zasięg: 890 kilometrów
Wymiary: 4828/1943/1792 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 2522 kg
Ładowność: 427 kg
Pojemność bagażnika: 457 - 1554 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/5
Emisja CO2: 198 g/km
Opony: 265/50R20
Wersja wyposażeniowa: Overland Summit
Cena wersji podstawowej: 215 500 PLN
Cena wersji testowanej: 289 900 PLN
Autor(tekst+fot.): Damian Goś