W tym roku zima zaskoczyła wszystkich. Począwszy od drogowców, którzy ospałym tempem odśnieżali nasze drogi, kończąc na szarych użytkownikach dróg, którzy nie spodziewali się tak długiej i srogiej zimy. Na takie warunki najlepsze będzie auto posiadające napęd na obie osie. Przykładem tego może być ubiegłoroczna nowość zaprezentowana w Polsce, czyli pickup Isuzu D-Max z wysokoprężnym silnikiem o mocy 163 KM.
Opis
Długoletnia tradycja...Firma Isuzu od początku swojego istnienia, czyli od 1937 roku zajmuje się branżą motoryzacyjną. Japońska marka produkuje samochody dostawcze, samochody terenowe, autobusy, ciężarówki oraz dla różnych firm silniki wysokoprężne. Najbardziej znany to dieslowski silnik 1,7 montowany w różnych modelach z pod znaku Opla. W Polsce Isuzu, jako nowa marka pojawiła się w czerwcu ubiegłego roku i swoim klientom oferuje tylko jeden model o nazwie D-Max.
Prawdziwy pickup
Isuzu z przodu przypomina amerykańskiego SUV-a Cadillaca Escalade. Szczególnie jest to widoczne gdy spojrzymy na lampy i chromowaną atrapę silnika o kwadratowych kształtach. Z boku, to typowy pikup z przestrzenią pasażerską i użytkową paką, która w testowanym modelu posiadała zabudowę. Tył, to sporej wielkości klapa rozdzielająca niezbyt dużych rozmiarów światła.
Prostota na każdym kroku
Wnętrze D-Maxa oferuje teoretycznie pięć miejsc. W praktyce najwygodniej podróżować może czwórka dorosłych osób. Z przodu miejsca jest wystarczająco dużo, a do dyspozycji mamy dwa wygodne i komfortowe fotele o słabym trzymaniu bocznym. Z tyłu do dyspozycji mamy kanapę o wygodnym siedzisku i nieźle wyprofilowanym oparciu. Przejdźmy do bagażnika a takiego w zasadzie nie mamy, ale dzięki zabudowanej pace, która w dodatku jest zamykana na klucz, możemy wykorzystać ją przestrzeń bagażową.
Deska rozdzielcza jest przemyślana pod każdym względem. Zegary są przejrzyste i czytelne o każdej porze dnia, składają się z obrotomierza, centralnie umieszczonego prędkościomierza oraz wskaźników poziomu paliwa i temperatury silnika. Konsola środkowa, to przede wszystkim siedmiocalowy wyświetlacz radia z nawigacją sygnowaną marką Pioneer. Niżej znajdują się trzy pokrętła służące do obsługi manualnej klimatyzacji. Nad radiem usytuowano zegarek i trzy przyciski pozwalające wybrać rodzaj napędu 2H, 4H i 4L.
A teraz pora przyjrzeć się jakości wykonania wnętrza Isuzu D-Maxa. Skórzana tapicerka jest bardzo dobrej jakości i nie budzi moich zastrzeżeń. Plastiki owszem są twarde w dotyku, ale takie powinny być w samochodzie o charakterze użytkowym.
Mocny diesel
Pod maską testowanego Isuzu D-Maxa znajduje się wysokoprężna jednostka napędowa o pojemności trzech litrów i mocy 163 KM. Kultura pracy może nie należy do najlepszych, ale w tym aucie jest to do przyjęcia. W tego typu samochodach osiągi nie są najważniejsze, ale mimo wszystko muszę poruszyć tą kwestię. Pierwszą setkę na prędkościomierzu ujrzyjmy po około 11 sekundach i maksymalnie możemy rozpędzić tego kolosa ważącego ponad 1800 kilogramów do prędkości maksymalnej równej 175 km/h.
Napęd przekazywany jest na tylne koła za pomocą czterobiegowej, automatycznej skrzyni biegów o stosunkowo krótkich przełożeniach i charakterystycznych szarpnięciach podczas ich zmiany. Na początku jest to denerwujące, ale po pewnym czasie w ogóle nie zwrócimy na to uwagi.
Mamy dwie możliwości wyboru napędu, otóż podczas jazdy po śliskiej nawierzchni i w lekkim terenie skorzystamy z napędu na obie osie. W trudniejszym terenie warto włączyć reduktor z blokadą tylnego mostu, wtedy wszystko staje się łatwe do pokonania. Bardzo dobrą elastyczność zapewnia nam potężny moment obrotowy, który wynosi 333 Nm i dostępny jest w bardzo szerokim zakresie obrotów, od 1600 do 3200 obr./min.
Układ kierowniczy jest precyzyjny, ale niestety bardzo często zbyt późno reaguje na polecenia wydane przez prowadzącego.
Zawieszenie jest typowo terenowe, czyli miękkie i niesamowicie elastyczne. Po prostu każde nierówności są tak amortyzowane, że prawie ich nie odczujemy. Niestety, tak zestrojone zawieszenie ma swoje wady, otóż w zakrętach musimy uważać, bo auto ma tendencje do przechyłów nadwozia przy większych prędkościach.
Czas wspomnieć o kosztach podróżowania, a Isuzu D-Max posiada prawie 80-cio litrowy bak, który wystarcza nawet na 800 kilometrów. Zawdzięczamy to umiarkowanemu apetytowi na paliwo. Średnio podczas całego testu auto zużywało około 9,5 litra oleju napędowego. Trochę gorzej jest w mieście gdzie potrafi wchłonąć ponad 11 litrów. No, cóż masa robi swoje i nie możemy spodziewać się cudu w postaci niskiego spalania.
Godny konkurent dla innych pickupów
Isuzu D-Max bez wątpienia jest bardzo ciekawą propozycją dla osób potrzebujących użytkowo-osobowego samochodu z możliwością odliczenia podatku VAT. Zapewnia on wystarczający komfort podróżowania dla czwórki dorosłych osób, a oprócz tego może bez problemu służyć, jako prawdziwy wół roboczy. Ceny najbogatszej odmiany rozpoczynają się od 113 675 zł, prezentowana zaś dziś wersja, to wydatek rzędu 150 275 zł.
Dane techniczne
Dane techniczne:Pojemność silnika: 2999 ccm turbodiesel (Common Rail)
Moc: 163 KM przy 3600 obr./min
Moment obr.: 333 Nm przy 1600-3200 obr./min
Skrzynia biegów: 4 biegowa, automatyczna
Napęd: tylny/4x4
0-100km/h: 11,2 sek.
Vmaks: 175 km/h
Zużycie paliwa: 10,9/7,9/9,0 [11,2/8,4/9,5 w teście] (l/100km) [miasto/poza miastem/cykl mieszany]
Pojemność baku: 76 litrów
Teoretyczny zasięg: 800 kilometrów
Wymiary: 5035/1800/1735 [długość/szerokość/wysokość] (w milimetrach)
Waga: 1809 kg
Ładowność: 1141 kg
Pojemność bagażnika: b.d./[b.d.] l [po rozłożeniu siedzeń]
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 4/5
Wyposażenie: wersja LS Plus
Cena: 113 675 zł [wersja LS Plus] 150 275 zł [wersja testowana]
AUTOR (Tekst+fot.): Artur Ławnik