Przez ostatnie dwa dni na bialskim lotnisku królowały auta. I to bardzo szybkie auta. Z inicjatywy Stanisława Nadera po raz pierwszy odbył się festiwal prędkości Battle Royale 2014, którego patronem medialnym był portal autotesty.com.pl. Główną atrakcją weekendu były wyścigi równoległe na dystansie 1 mili.
Opis
Pierwszego dnia na starcie stanęły auta najróżniejszych marek i segmentów, ale niezmiennie piekielnie szybkie. Ku radości widzów i satysfakcji kierowców opony na lotniskowym asfalcie zdzierały m.in. dwa(!) McLareny 650S, liczne reprezentacje Nissanów GT-R, Porsche 911 i Mercedesów AMG, a także Ferrari 458 Italia, Maserati MC Stradale, Audi RS6, Honda NSX, BMW M3 i M50d, Jeep Grand Cherokee SRT8, czy Chevrolet Corvette Z06. Tylko nieliczne spośród rywalizujących aut nigdy nie zostałe poddane tuningowi, więc moce silników dochodzące do 900 KM nie były rzadkością, a dokonywane "na oko" oceny możliwości poszczególnych zawodników często okazywały się bardzo mylące.Prawdziwą perełką - choć tylko statyczną - było jedno z 50 wyprodukowanych Maserati MC12, czyli auta opartego na Ferrari Enzo, ale bijącego go na głowę osiągami. Zaprezentowany egzemplarz należał niegdyś do Michaela Schumachera, co dodatkowo podnosiło jego atrakcyjność w oczach widzów.
Z zawodnikami wyposażonymi w "cztery kółka" z powodzeniem walczyli ci, których maszyny posiadały jedynie dwa koła. Zgodnie z duchem imprezy - nie były to oczywiście byle jakie jednoślady. Dość powiedzieć, że seryjne, ponad dwustukonne Suzuki Hayabusa nie dawało większych nadziei na sukces. Znacznie lepiej było wyposażyć się w odmianę turbodoładowaną o mocy przekraczającej 450 KM...
Mimo dżentelmeńskiego charakteru zawodów, zarówno widzom jak i zawodnikom udzielały się prawdziwie sportowe emocje. Najlepiej świadczy o tym liczba falstartów popełnianych przez zawodników. Ci, którzy ich uniknęli i dobrze opanowali zmianę biegów, dystans 1609 metrów pokonywali w czasie krótszym niż 30 sekund, osiągając na linii mety prędkości powyżej 300 km/h! Ponieważ po starcie bardzo szybko znikali z pola widzenia widzów, organizatorzy zapewnili odpowiedni zestaw kamer rozlokowanych na trasie wyścigu. Obraz pochodzący z tych kamer oraz kolejnej, przymocowanej do fruwającego nad torem i głowami widzów hexacoptera, wyświetlany był na dwóch wielkich telebimach, dzięki którym śledzenie całego biegu nie stanowiło problemu. Dodajmy do tego jeszcze atrakcje w postaci pokazów akrobatyki motocyklowej i driftu, miksowaną na żywo muzykę, możliwość zakładania się o wyniki wyścigów oraz niesamowitych hostess, przyciągających wzrok nie gorzej, niż superauta - przez cały dzień nie można się było nudzić!
W czasie drugiego dnia Battle Royale 2014 pogoda nieco pokrzyżowała plany organizatorów - padający deszcz wymusił skrócenie dystansu wyścigu do klasycznej ćwiartki mili, a z powodu obniżonej przyczepności na starcie pojawiały się głównie auta czteronapędowe.
Mamy nadzieje, że w przyszłym roku, podczas drugiej edycji festiwalu Battle Royale, pogoda dopisze bez zastrzeżeń i zawodnicy będą mogli ponownie zaprezentować swoje lśniące i bardzo szybkie maszyny. Jesteśmy też pewni, że uda się wyeliminować drobne niedociągnięcia organizacyjne, które czasem skutkowały przedłużonym oczekiwaniem na "akcję". Za ten wspaniały i pełen emocji weekend serdecznie dziękujemy organizatorom i głównemu pomysłodawcy Stanisławowi Naderowi. Do zobaczenia za rok!
Zapraszamy do pełnej galerii zdjęć autorstwa Rafała Siwińskiego