Opis

Wesoły mieszczuch
Hyundai i10, to ładny i nowoczesny mieszczuch. Jego małe i zgrabne światełka, radośnie spoglądają w kierunku przechodniów. Linia boczna, to zwarte nadwozie małego autka miejskiego. Z tyłu, wzrok przykuwają sporych rozmiarów lampy, idealnie spasowane do reszty nadwozia.

Zaskakująco przestronnie
Wnętrze najmniejszego auta w ofercie Hyundai'a nie oznacza, że musi być ciasno. I właśnie i10 udowadnia, że pozory mylą, bo środek oferuje nam wygodne i komfortowe wnętrze dla czwórki dorosłych osób oraz ich bagaży. Przednie i tylne miejsca są dobrze wyprofilowane i wygodne nawet w bardzo dalekich podróżach. Miejsca z przodu i z tyłu jest wystarczająco dużo i nikt nie może narzekać na jego brak. Bez większych problemów zapakujemy nasze walizki do 225 litrowego bagażnika, który okazuje się być nawet dobrze ustawny.
Deska rozdzielcza, jak przystało na autko miejskie jest dziecinnie prosta w obsłudze. Wszystko jest uporządkowane i czytelne. Również zegary są mile dla oka podświetlone i czytelne w każdych warunkach pogodowych.
Plastiki oraz materiały, które zostały wykorzystane w środku i10 mają dobrą jakość i nie budzą większych zastrzeżeń, oprócz tego są dobrze spasowane i miłe w dotyku.

Oszczędny diesel
Pod maską testowanego Hyundai'a i10 znajduje się dieslowska jednostka Common Rail o pojemności 1.1 i mocy 75KM. Silnik spięty jest z pięciobiegową, manualną skrzynią biegów o idealnie dobranych przełożeniach. Połączenie tych parametrów pozwala na rozpędzenie auta ważącego 1040kg do pierwszych 100km/h w 15.8 sekundy. Prędkość maksymalna małego Hyundai'a, oscyluje w granicach 165km/h. Do najszybszych sprinterów i10 nie należy, jednak po co komu lepsze osiągi, w typowo miejskim aucie jakim jest prezentowany Hyundai?
Elastyczność, mimo małego momentu obrotowego, zapewnia niezłe przyśpieszenia na poszczególnych biegach. I nie ma znaczenia, czy jedziemy sami, czy w pełnym komplecie na pokładzie. Silnik pracuje kulturalnie nawet, podczas zimnych poranków. Jest nieźle wyciszony, także przy prędkościach autostradowych podczas których słyszymy tylko, szum owiewającego nadwozie, powietrza.
Układ kierowniczy jest bardzo dobrze dobrany do możliwości testowanego samochodu. Idealnie wspomaga kierowcę na zatłoczonych parkingach hipermarketów. Podobnie jest z zawieszeniem, które zestrojone jest kompromisowo z głównym nastawieniem na komfort podróżowania pasażerów. Mimo to auto prowadzi się pewnie, z pełnym poczuciem bezpieczeństwa dla kierowcy i jego pasażerów.
Wielkim plusem tego silnika jest niewielkie zapotrzebowanie na paliwo. Podczas całego testu i10, zużywał średnio zaledwie 5 litrów oleju napędowego na każde sto kilometrów. W mieście spalanie wzrasta o jeden litr. Trzeba przyznać, że w czasie drożejących cen paliw, są to wyniki godne pochwały. Dzięki niskiemu spalaniu, na 35-cio litrowym baku, możemy przejechać bez wizyty na stacji paliwowej około 700 kilometrów.

Sympatyczne autko
Hyundai i10 z wysokoprężnym silnikiem 1.1 CRDi 75KM jest idealnym, miejskim samochodem za niezbyt wygórowane pieniądze. Żeby, stać się właścicielem prezentowanego i10 musimy posiadać zaledwie 43.990zł. W zamian, dostajemy prawie w pełni, wyposażony samochód z rewelacyjnie oszczędnym silnikiem pod maską. Moim zdaniem warto odwiedzić salon Hyundai'a i zapoznać się bliżej z tym modelem.

Plusy
+ Cena
+ Bogate wyposażenie
+ Oszczędna jednostka napędowa

Minusy
- Osiągi

Dane techniczne

Dane techniczne:
Pojemność silnika: 1120ccm turbodiesel (Common Rail)
Moc: 75KM przy 4000obr./min
Moment obr.: 156Nm przy 1900-2750obr./min
Skrzynia biegów: 5 biegowa manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 15.8sek.
Vmaks: 165km/h
Zużycie paliwa: 5.3/3.8/4.3 [6.0/4.5/5.0 w teście] (l/100km) [miasto/poza miastem/cykl mieszany]
Pojemność baku: 35litrów
Teoretyczny zasięg: 700 kilometrów
Wymiary: 3565/1595/1540 [długość/szerokość/wysokość] (w milimetrach)
Waga: 1040kg
Ładowność: 480kg
Pojemność bagażnika: 225/[910] l [po rozłożeniu siedzeń]
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/5

Wyposażenie: wersja Comfort

Cena: 42.990zł [wersja Comfort] 43.990zł. [wersja testowana]

AUTOR (Tekst): Artur Ławnik
(Zdjęcia): Arkadiusz Michlewicz

Galeria