Śledź nas na:     

Marka:
Wróć

 

 

Jesienna aura daje w kość wszystkim, w telewizji nuda i ciągłe reklamy przypominające o chorobach i lekach, którymi możemy je ponoć zwalczać. Przygnębiające, zwłaszcza że dzień jest coraz krótszy. Jak zaradzić takim jesiennym „depresantom”? Wystarczy zasiąść za kierownicą jednego z dwóch dostępnych Fordów Mondeo. Wybierać muszę pomiędzy benzyną o pojemności 1.5 l, z liczbą 160 „kucy” pod maską, a 187-konną Hybrydą.

 

Opis

Mondeo a Mondeo
Nowa wersja Forda Mondeo wywołała wielkie „WOOOW” w świecie motoryzacji. Elektryzujący wygląd karoserii przypadł do gustu obserwatorom rynku i klientom. Bieżąca generacja Mondeo zdecydowanie wybiega przed szereg. Zrywając z monotonią pokazuje, że nie trzeba być konserwatystą i wprowadzać tylko niewielkie zmiany w wyglądzie. Dla porównania można wziąć chociażby Opla Insignia, który modernizując swoje auto bazował na zainteresowaniu dotychczasowym modelem i zdecydował się na kosmetykę. Ford pokazał, że nie można bać się zmian, a podjęte ryzyko może przynieść wiele dobrego. Na szczególną uwagę w nowym Mondeo zasługuje przód auta, który wywołał wielkie poruszenie wśród fanów motoryzacji, łudząco przypominając przednią część karoserii Astona Martina. Coś w tym musi być, bo nie widziałem osoby, która nie spojrzałaby przynajmniej dwukrotnie na samochód.

 

 

Przejdźmy jednak do porównania dwóch Fordów Mondeo. Pierwszą i najbardziej rzucającą się w oczy różnicą jest typ i kolor nadwozia. Karoserię typu sedan benzynowej wersji pokryto barwą Dark Impact Blue, podkreślając elegancję pięknych 18-calowych, 20-ramiennych felg aluminiowych Trend. Dla odróżnienia hybrydowego liftbacka pokryto lakierem o mrożącej nazwie Frozen White. Felgi już nie są tak okazałe, jak w benzynowej odmianie, a ich rozmiar (17 cali) zdecydowanie rozczarowuje.

 

 

Drobne różnice
Przywołując do tablicy poprzednią generację Mondeo, widzimy zdecydowaną różnicę w kroju wnętrza. Idealnie współgra ono z wyglądem zewnętrznym, będąc nowoczesnym i eleganckim zarazem. Obydwie wersje wykończono na wysokim poziomie, a materiałem wiodącym jest skóra. Użyto jej do obicia foteli, części boczków drzwi, kierownicy i mieszka ochronnego skrzyni biegów. Testowane modele różnił kolor skóry. W wersji hybrydowej czerń idealnie kontrastuje z jasnym kolorem nadwozia, natomiast w „benzynie” przy niebieskim nadwoziu przez szyby przebijała jasna tapicerka. Znalazłem także elementy, które pokryto znienawidzonym przeze mnie lakierem piano black. Może i ładniej wyglądają w ten sposób polakierowane plastiki, ale tylko nowiuteńkie i nietknięte kurzem ani ręką człowieka. Są całkowicie niepraktyczne i mało odporne na zarysowania.

 

Bardzo intrygująco wygląda konsola centralna, gdzie główne miejsce poświecono na ulokowanie monitora obsługującego prawie wszystkie funkcje auta. Z jego poziomu możemy zarządzać klimatyzacją, nawigacją, radiem, ustawieniami samochodu, telefonem i chyba tylko instrukcja obsługi wie, czym jeszcze. Obsługa jest intuicyjna, a duży wyświetlacz jest bardzo czytelny.

 

 

To, co już miałem okazję sprawdzić podczas polskiej prezentacji nowego Mondeo, to komfort, jaki zapewniają fotele. Długie siedziska, wygodne oparcia z możliwością regulacji odcinka lędźwiowego oraz rewelacyjnie sprawdzające się zimą podgrzewanie. Czego można chcieć więcej? Dobrego trzymania bocznego? Ono też zostało zapewnione, nawet pasażerom o większych gabarytach. Miło otulają ich „ciałka”, a duża ilość przestrzeni nad głowami i w nogach pozwala komfortowo podróżować każdemu.

 

 

Znaczącą różnicą pomiędzy testowanymi dziś autami, wynikającą oczywiście z odmiennych typów nadwozia, jest ilość miejsca w bagażniku. Wersja 1.5 EcoBoost to liftback, który dysponuje przestrzenią bagażową o pojemności 541 l. Oczywiście możemy powiększyć przestrzeń załadunkową, kładąc oparcia drugiego rzędu i uzyskując w ten sposób 1437 l. W hybrydowym sedanie, poprzez konieczność ulokowania gdzieś baterii i znalezienia odpowiedniego środka ciężkości, wnętrze bagażnika nabiera bardziej kanciastych kształtów. Mogłoby się wydawać, że coś/kogoś przemycamy w podwójnych ścianach bagażnika, ale nic z tych rzeczy. To tylko zabudowane ogniwa dzielą bagażnik na dwa osobne obszary i utrudniając wykorzystanie dostępnych „litrów”. Problem pojawi się na pewno, gdy pojawi się zapotrzebowanie na transport czegoś większego. Nie dość, że podłoga jest pokrzywiona, to masywne ramiona klapy bagażnika dodatkowo zmniejszają ilość dostępnego miejsca. W efekcie, w tak dużym aucie, pojemność bagażnika wynosi zaledwie 383 l. W opisywanym niedawno Focusie ST bagażnik był mniejszy o 20 l. Coś za coś, korzystanie z uroków napędu hybrydowego nadal jeszcze powoduje konieczność pójścia na pewne kompromisy.

 

Czasy ECO
Cechą łączącą testowane egzemplarze Mondeo jest komfort jaki zapewniają podczas jazdy. Resorowanie na nierównościach można uznać ze więcej niż zadowalające, a jazda po równej jak stół nawierzchni może uśpić nie tylko pasażerów. Nie mogło również zabraknąć precyzyjnego układu kierowniczego, z którego słynie Ford. Prowadzenie to prawdziwa przyjemność, spotęgowana możliwością odnalezienia nuty sportowego charakteru we wszechobecnym komforcie. Wszystko to sprawia, że limuzyna Forda, bez względu na stan nawierzchni, zachowuje się pewnie i stabilnie.

 

 

Zaglądamy pod maski obu aut i docieramy do największej różnicy pomiędzy nimi. W liftbacku pracuje turbodoładowany silnik z rodziny EcoBoost o pojemności 1.5 l, mocy 160 KM i momencie obrotowym wynoszącym 240 Nm. Patrząc na cyferki może wydawać się, że silnik będzie miał problem z poderwaniem ważącego ponad 1480 kg Mondeo. Nic bardziej mylnego. EcoBoost bardzo dobrze radzi sobie z ciężarem, rozpędzając limuzynę do setki w 9,2 s. Wskazówka prędkościomierza zatrzyma się dopiero na 222 km/h.

 

Hybryda ma do dyspozycji dwa silniki. 2-litrowa, wolnossąca jednostka benzynowa pracuje w cyklu Atkinsona, zapewniającym wyższą sprawność w średnim zakresie obrotów, niż najbardziej popularny cykl Otto. Ekonomika tak skonstruowanych jednostek stoi na wysokim poziomie, kosztem jednak osiągów. „Benzyniaka” wspomaga motor elektryczny, który korzysta z zagracających bagażnik baterii litowo-jonowych o pojemności 1,4 kWh. Co ważne, to nie jest plug-in, którą możemy lub wręcz musimy doładowywać z gniazdka. Tutaj magazynowanie energii elektrycznej odbywa się w trakcie jazdy. Auto korzysta z technologii Regenerative Braking działającej na podobieństwo systemu KERS stosowanego w bolidach F1. Dzięki temu hamowanie nie oznacza marnotrawienia energii wypromieniowanej przez hamulce w atmosferę, ale jej odzyskiwanie i wykorzystywanie do ładowania baterii. Łączna moc tak skonfigurowanego napędu to przyzwoite 187 KM, ale maksymalny moment obrotowy nie rzuca na kolana – jedynie 175 Nm. W rzeczywistości jednak korzystniejsze oddawanie na koła momentu obrotowego powoduje, że cięższa o prawie 100 kg hybryda przyspiesza do „setki” w takim samym czasie, benzynowy konkurent. Różnica pojawia się przy prędkości maksymalnej, która w tym przypadku wynosi 187 km/h.

 

 

Kolejna rzecz, która różni obydwa modele od siebie, to skrzynia biegów. Auto benzynowe wyposażone jest w 6-biegową przekładnie manualną. Precyzyjnie i delikatnie pracującą. Idealnie zestrojone z silnikiem przełożenia pozwalają na osiąganie przyzwoitego spalania, nie wymuszając ciągłego operowania dźwignią. W wersji hybrydowej pracuje bezstopniowy automat. Początkowo bałem się, jaki charakter pracy będzie miała skrzynia eCVT. Jednak wystarczyło przejechać kilka kilometrów żeby przekonać się do niej. Przyspieszanie odbywa się płynnie i bez niepotrzebnego szarpania, a wędrówce wskaźnika prędkościomierza w górną strefę nie towarzyszy żenujące wycie.

 

Poświęcenie części przestrzeni bagażowej i poziom skomplikowania konstrukcji hybrydy zwraca się przy dystrybutorze z paliwem. Mondeo z silnikiem EcoBoost w mieście ma znaczny apetyt na benzynę. Spalanie na poziomie 10 litrów jest normą i znacząco odbiega od katalogowego 7,8 l. W trasie również musimy doliczyć ponad 2 litry do wskazań producenta, przez co uzyskujemy wynik w okolicach 7 l / 100 km. Dużo? Według mnie tak, a winą możemy obciążyć ekologów. Zmniejszanie pojemności silników i wyciąganie z nich jak największej mocy musi skutkować wzrostem spalania. Gdzie sens? Gdzie logika? Zapytajcie Zielonych. Posiadacze hybrydy mogą ze spokojem zostawić swoje portfele w domu. Co prawda nie udało mi się zbliżyć do wyniku, który podaje producent, ale uzyskane wskazania i tak uważam za bardzo satysfakcjonujące. 5 litrów w mieście? W 190-konnym jakby nie było aucie? Dla mnie to był szok. Osiągnięcie w trasie spalania na poziomie 5,8 l to dla mnie kolejny wstrząs. I wcale nie musiałem toczyć się jak emeryt.

 

EcoBoost czy Hybryda?
Nowy Ford Mondeo zawiera w sobie prawie wszystkie najważniejsze cechy, jakich oczekuje się od aut z segmentu D. Jest przestronny, bardzo komfortowy, ma przepiękną nowoczesną linię i szeroką ofertę silnikową. Stał się bardzo silną konkurencją na rynku, zdecydowanie zagrażając wielu innym markom.

 

Decyzja o wskazaniu zwycięzcy niniejszego testu jest bardzo trudna. Obydwa auta bardzo mnie do siebie przekonały. Pod rozwagę trzeba wziąć przede wszystkim ceny obu modeli. Jeśli pragniemy wejść w posiadanie Forda Mondeo, producent za 90 000 zł proponuje podstawową wersję Ambiente z litrowym EcoBoost o mocy 125 KM. Jeśli jednak auta „ma jeździć”, potrzebne jest więcej mocy, przydałoby się też luksusowe wyposażenie. Tutaj Ford oferuje wersję wyposażeniową Titanium, która z silnikiem 1.5 l 160 KM kosztuje, uwaga, co najmniej 110 700 zł. Wersja hybrydowa, jak nietrudno się domyślić, jest znacznie droższa. Titanium Hybrid to wydatek rzędu 129 700 zł.

 

Ale to jeszcze nie koniec. Decydując się na wyposażenie równe egzemplarzom testowym, docieramy do kwot… dość niespodziewanie niemal zrównujących się na poziomie 150 000 zł. Różnica jest tak nieduża, że o wyborze muszą decydować szczegóły. Typ nadwozia, rodzaj napędu, wielkość bagażnika. Potencjalny nabywca będzie musiał sam zdecydować, co jest dla niego najbardziej istotne.

 

Dane techniczne

Dane techniczne: Ford Mondeo 1.5 EcoBoost 160 KM Titanium // Ford Mondeo 2.0 Titanium Hybrid 187 KM
Silnik: benzyna, R4, 16V, turbo // benzyna, R4, 16V + elektryczny z baterią litowo-jonową 1.4 kWh
Pojemność silnika: 1498 ccm // 1998 ccm
Moc: 160KM przy 5700 obr./min // 250 KM przy 5500 obr./min
Moment obr.: 240 Nm przy 1600 - 4000 obr./min // 360 Nm przy 2000 – 4500 obr./min
Skrzynia biegów: 6-biegowa, manualna // bezstopniowa eCVT
Napęd: przedni // przedni
0-100km/h: 9,2 s // 9,2 s
Vmaks: 222 km/h // 187 km/h
Zużycie paliwa: 7,8/4,6/5,8 // 2,8/5,0/4,2 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 8,5 / 5,0 (l/100km) (średnie z testu)
Pojemność baku: 62 litry // 51 litrów
Teoretyczny zasięg: 729 km // 1020 km
Wymiary: 4871/1852/1482 // 4867/1852/1501 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1484 kg // 1579 kg
Pojemność bagażnika: 541 l // 383 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/5 // 4/5
Emisja CO2: 134 g/km // 99 g/km
Opony: 235/45 R18 // 235/50 R17
Cena wersji podstawowej: 90 000 PLN // 129 700 PLN
Cena wersji testowanej: ponad 150 000 PLN // 149 400 PLN

 

Autor(tekst+fot.): Damian Goś

 


Galeria

Fot. Damian Goś

Wróć

Najczęściej odwiedzane filmy

Partnerzy

Najczęściej odwiedzane testy



Na rynku od 19-stu lat i ciągle zdobywa nowych fanów. Jest to flagowy model koncernu GM. Chciałbym dziś przedstawić ostatnie, czwarte już wcielenie tego samochodu. Do mojej dyspozycji oddano egzemplarz z benzynowym silnikiem 1,6 16V o mocy 115 KM.

Czytaj więcej

Mercedesa Klasy A znamy nie od dziś, a tym bardziej nie od wczoraj. Wypuszczona w 1997 roku I generacja tego malucha klasy Premium bardzo często poruszała się po polskich drogach. Od tamtej chwili minęło trochę czasu, a nowa Klasa A, nabrała wreszcie męskich rys.

Czytaj więcej

Najczęściej czytane aktualności


Przy prędkości 130 km/h pole widzenia kierowcy zawęża się do jedynie 15% tego, czym dysponuje człowiek stojący w miejscu! Eksperci ze Szkoły Jazdy Renault przypominają o prawidłowym przygotowaniu samochodu do jazdy zimą w taki sposób, aby maksymalnie wykorzystać ograniczone pole widzenia.

Czytaj więcej

 

Niesłabnąca popularność aut typu SUV powoduje, że każda marka szuka czegoś nowego, czegoś co zachwyci i przyciągnie do salonów nowych klientów. Dlatego Lexus postanowił do swojej oferty wprowadzić w klasie premium, kompaktowego SUV'a. Mowa jest o modelu NX300h.

 

Czytaj więcej