Historia Forda Tourneo zaczęła się w 2002 roku, kiedy to amerykański producent zaprezentował pierwszą generację tego modelu. Obecnie Ford oferuje ten model w trzech wariantach – Courier, Connect i Custom. W nasze ręce trafiła najmniejsza z możliwych opcji, czyli Tourneo Courier. Jak się sprawdziła w teście?
Opis
Użytkowo-osobowyW obecnych czasach miasta cierpią na brak miejsca dla samochodów. Korki na ulicach i problemy ze znalezieniem miejsca parkingowego do chleb powszedni kierowców poruszających się po metropoliach. Popularnością cieszą się więc auta, które w jednym, najlepiej niezbyt dużym nadwoziu, oferują funkcjonalności dostępne jeszcze niedawno w dwóch osobnych pojazdach. Jedną z możliwości jest połączenie kombi i vana. Powstały w taki sposób samochód ma przyciągać klientów nie walorami estetycznymi, ale swoją praktycznością zarówno w codziennym użytkowaniu, jaki i podczas rodzinnych eskapad. Sprawdźmy, czy to ma sens, na przykładzie Forda Tourneo Courier.
Wizualnie auto nie odbiega od panującego trendu designerskiego amerykańskiej marki. Szczególnie grill i przednie światła bardzo mocno nawiązują do nowego „kroju”. Boczne części nadwozia zostały zdominowane przez przeszklone powierzchnie. Tył auta to przede wszystkim ogromna klapa. Trudno tutaj o jakiś polot. W dodatku karoseria jest „wyciągnięta” o odstający tylny zderzak, który tworzy półkę – łatwą do porysowania albo i zdarcia lakieru. Niestety, nie została niczym zabezpieczona przed uszkodzeniem podczas załadunku towaru, zakupów czy wózka.
Zdziwić może bliskie pokrewieństwo Tourneo Courier z Fiestą. Oba auta zbudowane są na tej samej płycie podłogowej, posiadają też ten sam rozstaw osi (2489 mm). Bohatera dzisiejszego testu od osobowego kuzyna różni dłuższe o 18,8 cm, szersze o 2,8 cm i wyższe aż o 26 cm nadwozie, które skrywa przestronne wnętrze.
Osobowy i użytkowy?
Skoro auto ma być połączeniem typowej osobówki z autem użytkowym to nie należy oczekiwać nieuzasadnionych dawek luksusu. Skórzana tapicerka, miękkie wykończenia boczków i deski rozdzielczej? Można o tym zapomnieć, jeżeli przeznaczeniem auta jest przede wszystkim praca. Testowy Ford Tourneo Courier to najwyższa opcja wyposażeniowa o nazwie Titanium. Wykonanie kabiny jest przyzwoite. Plastiki, mimo że twarde, posiadają miłą fakturę i są dobrze spasowane. Na pochwałę zasługuje tapicerka foteli, dająca uczucie wysokiej trwałości, ale poprzez swój jasny kolor, mało odporna na zabrudzenia.
Dzięki podwyższonej – w porównaniu do Fiesty – tylnej części nadwozia i zamontowaniu siedziska tylnej kanapy na podwyższeniu, pasażerowie mają większą swobodę ruchu, a nogi mogą spokojnie spoczywać na podłodze zgięte pod kątem 45 stopni. Co prawda wygodniej na tylnej kanapie będzie dwóm dorosłym osobom niż kompletowi pasażerów. O wiele więcej miejsca oferuje przednia część wnętrza. Dodając do tego wygodne fotele z funkcją podgrzewania można śmiało powiedzieć, że nic więcej nam nie potrzeba. Dużym plusem w przypadku ataku zimy jest podgrzewana przednia szyba. Miałem okazję korzystać z tego udogodnienia podczas gołoledzi. Potrzeba było raptem kilku minut na całkowite jej odmrożenie i gotowość do drogi. Po co skrobać szybę skoro można korzystać z udogodnień technologicznych? Minusem za to wydawać się może brak możliwości opuszczania szyb tylnych – są one jedynie uchylane.
Duża ilość schowków to plus dla każdego, kto traktuje Tourneo Courier jako auto rodzinne lub środek do pracy. Pomaga to w utrzymaniu porządku, a także ukryciu wartościowych rzeczy przed ciekawskimi przechodniami, których byle kąsek może bardzo mocno zainteresować. A uwierzcie mi, ukryć przedmiot między fotelami to problem przy tak przeszklonym samochodzie. To istne akwarium na kółkach. Ale ma to swoje zalety, jak chociażby bardzo dobra widoczność.
Spory bagażnik to także atut Tourneo Courier. Oferuje on niemal 400 litrów pojemności, a przy położonych fotelach nawet 1656 litrów. Może przy takich gabarytach przestrzeń ładunkowa może wydać się mało atrakcyjna, ale dzięki wysokiemu i kształtnemu kufrowi wiele rzeczy możemy układać w pionie wykorzystując dostępną przestrzeń do maksimum.
3 cylindry i tak sztywne zawieszenie?
Jeżeli ktoś się spodziewał w Tourneo przyjemnego, miękko resorującego zawieszenia, to może się poczuć zawiedziony. Mnie osobiście sztywno zestrojone zawieszenie nie przeszkadza. Powiem więcej – daje mi większe poczucie pewności i kontroli nad pojazdem. I to właśnie na to postawił Ford. Tourneo Courier bardzo pewnie się prowadzi. Szybko i pewnie reaguje na nagłą zmianę kierunku jazdy lub podczas dynamicznej jazdy. Auto projektowano od podstaw z myślą pasażerach i nie jest „konwersją” z małego dostawczaka – to czuć od pierwszych metrów pokonanych Fordem.
Co do dynamiki jazdy. Pod maską pracuje nowej generacji silnik EcoBoost o pojemności 1 litra, mocy 100 KM i 170 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Chcecie ciekawostkę? Taka moc przy takiej pojemności została osiągnięta z 3-cylindrowego silnika. Szok? Nie w obecnych czasach. Wszystko przez „zielonych”.
Znajdujący się pod maską motor zapewnia dynamikę na akceptowalnym poziomie. Pod światłami nikogo nie zaskoczymy. Rozpędzenie od 0 do 100 km/h zajmuje 12,3 s. Dynamika zachowana jest nawet przy załadowanej „pace”, a to jest plus dla małego Tourneo. Kultura pracy silnika EcoBoost stoi na wysokim poziomie, dzięki czemu trudno się zorientować, że pod maską pracują jedynie trzy ustawione w rzędzie cylindry. Silnik jest także elastyczny, co pozwala na sprawne wyprzedzanie bez konieczności redukowania biegów.
Najmniejszy najlepszy?
Ford Tourneo Courier to bardzo atrakcyjne auto, mające bardzo wiele do zaoferowania. Pakowność, praktyczność, przestronność, pewne prowadzenie oraz elastyczny, mały silnik to tylko część jego zalet. I tak naprawdę ciężko znaleźć konkurencję dla tego modelu. Zapełnia on lukę pomiędzy mniejszym francuskim Nemo, a większymi Dacią Dokker czy Citroenem Berlingo. To brzmi jak wyczucie i umiejętność wstrzelenia się w brakujący element układankina rynku samochodowym. Także cena, za jaką możemy już nabyć Forda, wydaje się być atrakcyjna. Koszt podstawowej wersji Tourneo Courier zaczyna się od 57 503 zł. Jeżeli decydujemy się na wersję Titanium (taką, jaką testowaliśmy), w której znajdziemy m.in. tempomat, automatyczną klimatyzację, wielofunkcyjną skórzaną kierownicę, komputer pokładowy, radio z Bluetooth oraz złącza USB i iPod, 16-calowe alufelgi, przyciemniane szyby, czujniki deszczu, podgrzewaną przednią szybę, podgrzewane fotele, czujniki parkowania, system nawigacji oraz system Start/Stop, to cena podskoczy do ponad 75 tys. zł. Jeżeli szukamy auta wielozadaniowego, ten model Forda z pewnością sprawdzi się w naszych rękach.
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: benzynowy z turbosprężarką, 3-cylindrowy, 12-zaworowy
Pojemność silnika: 999 ccm
Moc: 100 KM przy 6000 obr./min
Moment obr.: 170 Nm przy 1400 - 4000 obr./min
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 12,3 s
Vmaks: 173 km/h
Zużycie paliwa: 6,7/4,7/5,2 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 8,2/6,6/7,4 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 60 litrów
Teoretyczny zasięg: 660 kilometrów
Wymiary: 4157/1764/1723 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1185 kg
Pojemność bagażnika: 395/1656 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 5/5
Emisja CO2: 124 g/km
Opony: 205/60R16
Cena wersji podstawowej: Ambiente 57 503 PLN
Cena wersji testowanej: Titanium 75 523 PLN
Autor (tekst+fot.): Damian Goś