Jakie jest najmniejsze i najtańsze auto na rynku? Podpowiem, że mieści się ono w gronie samochodów, które były, a może i są zapomniane, ale z wielkim rozpędem mogą zalać rynek motoryzacyjny. Jeżeli już znacie odpowiedź to dobrze, jeżeli myślicie, że to Fiat 500 – to się mylicie. Mowa tutaj o najmniejszym z rodu Forda czyli tzw. „KACZCE”. Posiadaczem KA możemy stać się za małe pieniądze, czyli za 26.900 zł. To „groszowa” sprawa, zwłaszcza, że w grę wchodzi nowe auto.
Opis
Mały jak zawsze?
Pamiętam czas kiedy zdałem prawko na kategorię B. Poszukując w Internecie jakiegoś pojazdu przez myśl niejednokrotnie przeszedł mi pomysł zakupu najmniejszego z rodu Forda. Nie chodziło tutaj tylko i wyłącznie o cenę, owszem, kierowałem się takimi rzeczami, bo budżet był znacznie ograniczony, jednak nie odrzuciłem od razu kwestii wizualnej. Ona również miała znaczenie. Mógłby więc ktoś zapytać – „skoro nie odrzuciłeś kwestii wizualnej to czemu przyglądałeś się KA?”. Bo dla mnie ten samochód zawsze miał coś w sobie. Może jest tak brzydki, że aż ładny? Nie wiem. Sentyment? Raczej nie bo nikt z najbliższego otoczenia nie posiadał tego auta.
Obecna wersja Forda KA zmieniła się nie do poznania. No ok, patrząc na to auto wiemy, że to stare/nowe poczciwe KA. Skąd? Wystarczy tylko rzucić okiem i po szybkiej ocenie rozmiarów ogarniamy co i jak. Nowa „Kaczka” została zaprojektowana zgodnie z filozofią Forda, czyli Kinetic Design. Co zdecydowanie przypomina nam o pochodzeniu KA? Charakterystyczna atrapa chłodnicy, która rzuca się w oczy z dużej odległości. Podobieństwo do dawnej wersji, w której przedni zderzak składał się z 3 części jest żadne. Prędzej pokusić się można o stwierdzenie, że KA to kuzyn Fiata 500. Te auta łączy nie tylko płyta podłogowa, ale także fakt, że produkowane są równolegle na jednej taśmie w zakładach w Tychach.
Dla kogo przeznaczona jest popularna „kaczka”? Według mnie to auto dla osób, które lubią wyróżniać się z tłumu, które nie są nudne i w każdym możliwym stopniu i na każdym kroku chcą to pokazać. KA poza wspomnianą atrapą silnika charakteryzuje się także masywnymi reflektorami, obłymi kształtami z każdej strony oraz bufiastymi nadkolami. Wszystko to tworzy ciekawą całość, a jego wygląd i widok faceta za kółkiem takiego auta wywołuje u przechodniów uśmiech na twarzy.
Minimalizm
Czego można spodziewać się po wnętrzu patrząc na KA? Chyba nie myślicie, że w środku przestrzeni będzie tyle co w Focus’ie? Jeżeli takie rzeczy nie przyszły Wam do głowy to dobrze, bo cecha dominującą KA jest minimalizm, ale za to stylowy. Kiedy tylko otworzymy drzwi w oczy rzuca się konsola środkowa z lakierowanym na beżowo plastikiem oraz duży napis „KA” – jak byśmy zapomnieli czym jedziemy. Na samym szczycie konsoli znajduje się radio, które swoją prostotą przypomina mi stare dobre czasy. Poza krzykliwym kolorem konsoli nic więcej tak nie przykuwa wzroku. Reszta to standardowe pokrętła lub zwykłe przyciski. Ciekawym rozwiązaniem jest wysokie umieszczenie dźwigni zmiany biegów, a po jej bokach przycisków do otwierania szyb. Wszystko znajduje się na swoim miejscu co pozwala na szybkie zaprzyjaźnienie się z obsługą. Zegary także nie sprawią problemów. Zwykłe „wskaźniki” (prędkościomierz, obrotomierz, temperatura oleju i wskaźnik paliwa), do których dorzucono na dole mały wyświetlacz informujący o podstawowych rzeczach jak zasięg, przebieg, temperatura zewnętrzna czy obecnie grająca radiostacja.
Uwagę zwraca także tapicerka. Połączenie koloru czarnego z wzorzystym niebieskim materiałem musi rzucać się w oczy, a przy okazji jest… mało męskie. Trochę do życzenia pozostawia także ilość miejsca z tyłu. Niby znajdziemy tam kanapę ale traktujmy ją jako wyjście awaryjne albo raczej miejsce kary dla nieposłusznych pasażerów. Tak na poważnie to możemy zająć miejsce w drugim rzędzie pod warunkiem, że udajemy się w krótka trasę albo wykorzystamy je pod kątem usadzenia małych dzieci. Z przodu, zarówno ja jak i mój pasażer nie mogliśmy narzekać. Także fotele spisywały się bardzo dobrze w zakrętach i na dłuższych trasach. Dobrze trzymanie boczne i komfortowe siedzisko to najważniejsze rzeczy jakich możemy wymagać, a które zostały spełnione. W najmniejszym aucie Forda znajdzie się miejsce na weekendowe zakupy, 224 l pojemności bagażnika możemy powiększyć poprzez złożenie siedzeń do 747 l. Jakieś średniej wielkości „graty” uda nam się przewieść.
Duże obroty, mało mocy
Pod maską testowej kaczki pracował malutki silnik o pojemności 1,2-litra z wielopunktowym wtryskiem paliwa. Moc jaką osiąga to jedynie 69 KM. Moment obrotowy też nie rzuca na kolana – 102 Nm. Ale czego więcej potrzeba żeby sprawnie poruszać się tym pociesznym szkrabem po mieście? Oszczędności. Tutaj można narzekać? Znajdą się takie osoby, ale jak dla mnie auto i tak nieźle sobie radziło. W mieście na spokojnie można osiągnąć wynik spalania na poziomie 6,4 l. W trasie jadąc max. do 90, no może 100 km/h zejdziemy ze spalaniem do 5,3 l. Trochę gorzej zaczyna to wyglądać, kiedy postanawiamy wkręcać Forda KA na wysokie obroty. Spalanie wzrasta w mieście do ok. 8 l., a w trasie do 6,5. Taka jest rzeczywistość posiadania małego z auta z małym, gołym silnikiem.
Za to są inne rzeczy, które mogą cieszyć. Dla Forda KA nie ma miejsca, w którym by się nie zaparkował. Jest tak mały, że nawet jeśli zdecydowałbym się postawić go w poprzek pomiędzy zaparkowanymi autami to sądzę, że nie byłoby większego problemu. Także nie ma ciasnych uliczek dla tego auta. Wjedzie wszędzie. Gdyby zamiast spalinowego silnika posiadał elektryczny, mógłby służyć jako środek do poruszania po centrach handlowych. Wracając do szarej rzeczywistości powiem, że auto idealnie spisuje się podczas jazdy po zatłoczonych miastach. KA jest małe i zwinne i wszędzie się wciśnie. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Najtańszy czyli najlepszy?
Porównując Forda KA do konkurencji jak chociażby Fiat 500 czy Opel Adam możemy mieć dylemat co wybrać. Każdy inny niż KA, powiedzmy sobie wprost, wygląda o wiele lepiej. Mają w sobie więcej polotu i fantazji, a przy tym wydają się mieć więcej miejsca. Ale wystarczy jedna chwila, jedna rzecz żeby w mgnieniu oka nasz pogląd się zmienił. Chodzi tutaj o cennik. Za wspomnianego Fiata 500 w wersji podstawowej musimy zapłacić 37.900 zł. Również za Adam’a w podstawie musimy wyłożyć trochę kasy – 42.900 zł. No i uwaga, bo teraz będzie szok. Za podstawową wersję sławnej „kaczuszki” wystarczy zapłacić malutkie 26.900 zł i już jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami tego brzdąca. Szok? Niedowierzanie? Owszem, jak spojrzałem w cennik to ogarnęło mnie zdziwienie. Poza tym Ford proponuje szeroką skalę rozbudowy KA. Za najwyższą opcję Forda KA trzeba zapłacić ok. 37.450 zł. To nadal mniej niż za podstawę Adam’a. Gra warta świeczki? Myślę, że tak, jeżeli jesteśmy Singlami, autem poruszać się będziemy tylko po mieście i to co najwyżej we 2 osoby.
Dane techniczne
Dane techniczne:
Silnik: benzynowy, 4-cylindrowy, 8-zaworowy
Pojemność silnika: 1242 ccm
Moc: 69 KM przy 5500 obr./min
Moment obr.: 102 Nm przy 3000 obr./min
Skrzynia biegów: 5-biegowa, manualna
Napęd: przedni
0-100km/h: 13,4
V-maks: 159 km/h
Zużycie paliwa: 5,8/4,4/4,9 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 6,4/5,3/5,8 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 35 litrów
Teoretyczny zasięg: 660 kilometrów
Wymiary: 3620/1658/1505 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 940 kg
Ładowność: 380 kg
Pojemność bagażnika: 224 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 3/4
Emisja CO2: 115 g/km
Opony: 175/65R14
Wersja wyposażeniowa: Trend+
Cena wersji podstawowej: 26 900 PLN
Cena wersji testowanej: 28 700 PLN
Autor (tekst+fot.): Damian Goś