Samochody marki BMW od dawna budziły w Polakach emocje. W czasach poprzedniego ustroju politycznego były, wraz z Mercedesami, symbolem niedostępnego dla większości z nas Zachodu. Ktoś, kto pojawił się sprowadzonym samochodem jednej z tych marek, mógł czuć się wyjątkowo wśród Fiatów, Polonezów i Ład. Na pewno budził zainteresowanie, a przeważnie także podziw i zazdrość. Gdy ustrój się zmienił i zachodni rynek motoryzacyjny praktycznie z dnia na dzień stanął dla nas otworem, markę upodobali sobie przedstawiciele kilku niekoniecznie legalnych profesji. Powstał wtedy, całkiem niestety uzasadniony, stereotyp "czarnego BMW", wypełnionego po brzegi dobrze zbudowanymi młodzieńcami.
Dziś nie ma już dla tego stereotypu większego uzasadnienia, a specjaliści od marketingu wykonali tytaniczną pracę kreując wizerunek marki. Na pierwszym planie postawili inne stereotypowe skojarzenia z samochodami BMW. Świetne właściwości jezdne, doskonałe silniki, tylny napęd...
Gdy w naszej redakcji pojawił się bohater dzisiejszego testu - BMW 320d sedan najnowszej generacji F30 - postanowiłem skonfrontować go z tymi wszystkimi stereotypami, które przez lata zrosły się z marką i z samym modelem.
Opis
Stereotyp 1: Jak BMW, to tylko czarne i z "bad lookiem"W tym przypadku zadanie jest dość proste - czarne auta po prostu wyszły z mody. Dziś bardziej popularne są inne kolory, z białym na czele. Tymczasem nasz testowy samochód posiadał nadwozie w trudnym do zdefiniowania kolorze. Na pierwszy rzut oka szarym, czy może bardziej grafitowym. Ale jak się dobrze przyjrzeć, szczególnie w świetle słońca, nie dało się nie zauważyć odcieni brązu. Ten kolor nazywa się "Sparkling Bronze" i jest naprawdę intrygujący. Mimo iż pod względem pasjonowania się kolorami jestem jak najbardziej stereotypowym facetem, spędziłem sporo czasu jedynie przyglądając się refleksom światła na łukach i załamaniach blach karoserii.
Jeśli zaś chodzi o wspomniany w tytule akapitu "bad look", to jakakolwiek ingerencja w wygląd przedniej części nadwozia byłaby, moim zdaniem, profanacją. Aktualne BMW serii 3 prezentuje się z tej strony rewelacyjnie. Bardzo szeroka "nerka" ze znajdującym się tuż nad nią znaczkiem firmowym oraz zajmujące pozostałą część pasa przedniego reflektory o jednocześnie eleganckim i agresywnym kształcie sprawiają, że trudno nie czuć respektu widząc taką "twarz" we wstecznym lusterku. Charakterystyczne dla marki światła dzienne, wykonane w technologii LED cztery niepełne okręgi, tylko potęgują to wrażenie. Idealnie do tego wizerunku pasuje również maska, dynamicznie przełamana czterema ukośnymi krzywiznami.
Pozostała część auta nie pozostaje w tyle. Linia boczna auta jest bardzo dynamiczna, głównie poprzez optyczne wydłużenie maski i skrócenie podniesionego nieco ku górze bagażnika. Nie bez znaczenia są również kliny reflektorów i tylnych świateł odważnie wcinające się w bok auta, przetłoczenie blach na poziomie klamek oraz 18-calowe, aluminiowe felgi "Turbine styling" o ciekawym, niesymetrycznym kształcie ramion.
Tył auta wygląda dość spokojnie, dopóki... kierowca nie wciśnie hamulca. Pojawiające się wtedy podwójne, przełamane linie świateł prezentują się rewelacyjnie!
Nigdy nie byłem jakimś zadeklarowanym fanem designu BMW. A gdy swoje szaleństwa zaczął wyczyniać kontrowersyjny Chris Bangle, w ogóle straciłem serce do wyglądu samochodów tej marki. Ale nowe serie zdecydowanie mają coś w sobie i naprawdę mogą się podobać.
Stereotyp 2: Jak BMW, to tylko rzędowa "szóstka"
Rzędowe, sześciocylindrowe silniki stosowane w autach BMW zasłużenie cieszą się uwielbieniem kierowców. Zjednują do siebie kulturą pracy, osiągami i gamą wydawanych przy okazji dźwięków. Modele z silnikami czterocylindrowymi nigdy nie wzbudzały aż tak pozytywnych odczuć. Owszem, były oszczędniejsze i w większości przypadków wystarczające do sprawnego rozpędzania, ale nie miały w sobie szlachetności i poziomu dopracowania jednostek R6.
Testowany egzemplarz nosi oznaczenie 320d, więc pod maską kryje się wysokoprężny motor czterocylindrowy o pojemności skokowej 1995ccm. Przeniesienie na tylną oś 184KM przy 4000 obr./min. i 380Nm w zakresie 1750-2750 obr./min. obiecuje niezłe osiągi. Tym bardziej, że silnik sparowano z automatyczną, 8-biegową skrzynią biegów, powstałą wskutek kooperacji BMW ze specjalistą od tego typu urządzeń, firmą ZF. Katalogowo tak wyposażone auto powinno przyspieszać do "setki" w nie więcej, jak 7,6 sekundy i rozpędzać się maksymalnie do 230km/h.
Dokładnych pomiarów ze stoperem w ręku nie wykonywałem, ale i bez tego nie mam żadnych wątpliwości - tak skonfigurowany układ napędowy jest po prostu rewelacyjny. Zestrojenie silnika i skrzyni zachwyca mocą, płynnością jej rozwijania, kulturą pracy i wydawanymi przy okazji dźwiękami. Niezależnie od tego, czy uprawiamy bulwarowy "cruising", czy gonitwę po autostradzie, czy wyprzedzanie TIR'ów na drodze krajowej o polskim standardzie - samochód zawsze zachowuje się tak, jakby czytał myśli kierowcy.
Delikatne dozowanie gazu powoduje, że biegi zmieniają się w sposób niemal niezauważalny tuż po przekroczeniu 1500 obr./min., zapewniając pasażerom niczym niezmącony spokój i przyjazne, gardłowe mruczenie silnika. Osiem biegów sprawia, że na najwyższym dopiero solidne przekroczenie 130 km/h powoduje wzrost obrotów ponad granicę 2000.
Gwałtowniejsze wciśnięcie prawego pedału oznacza natomiast błyskawiczną redukcję o odpowiednią liczbę biegów i gotowość do natychmiastowej akcji (oraz, co warto podkreślić, nadal przyjemne doznania dźwiękowe - mruczącego kota zastępuje podirytowany lew, obwieszczając światu swoją moc i prawo do rządzenia na drodze). Nie ma śladu zawahania, nie ma czasu straconego na domysły skrzyni i wybór pożądanego przełożenia. Nie ma także mowy o nietrafionych decyzjach, powodujących, że zaraz po wybraniu przełożenia wprowadzana jest poprawka i skrzynia wrzuca kolejny bieg.
Nie da się również przyłapać skrzyni na niepotrzebnym trzymaniu silnika na wysokich obrotach. Gdy tylko nacisk na pedał gazu zmaleje, automat w mgnieniu oka wybiera wyższe przełożenie, redukując poziom hałasu i zużycia paliwa.
Brak podwójnego sprzęgła można wykryć tylko wtedy, gdy przez dłuższą chwilę przytrzyma się gaz wciśnięty w podłogę. Dopiero w takich warunkach przy kolejnych zmianach biegów wyczuwalne jest trwające ułamek sekundy osłabienie siły rozpędzającej auto. Skuteczność działania skrzyni jest wprost powalająca.
Co ciekawe, przełączanie trybów silnika nie wpływa w negatywny sposób na pracę przekładni. Nawet w najspokojniejszym trybie ECO skrzynia nie traci rezonu, wybierając tylko inne - wcześniejsze - momenty na zmianę biegu. Natomiast pewność działania i szybkość samej zmiany przełożenia pozostają na tak samo wysokim poziomie.
Dla porządku jeszcze dodam, że łopatki do zmiany biegów, w które był wyposażony testowany egzemplarz, to zdecydowanie dodatek niewarty dopłacania nawet złotówki. Przy tak sprawnym trybie automatycznym, kierowca może swoimi decyzjami jedynie pogorszyć sprawę. Ja dotknąłem łopatek raz, żeby sprawdzić, czy działają. Potem nie było już na to czasu...
Postawię sprawę jasno - do napędu BMW 320d nie mam żadnych uwag. To jeden z najlepszych układów, jakie miałem okazję do tej pory poznać. Czapki z głów!
Stereotyp 3: BMW samo w sobie prowokuje do ostrej jazdy
O wpływie tej marki na styl jazdy kierowców powiedziano i napisano już chyba wszystko. I przy okazji wyhodowano jeden z najbardziej trwałych i popularnych stereotypów. Wystarczy wspomnieć chociażby prasowe doniesienia o wypadkach - gdy rozbije się auto dowolnej innej marki, media donoszą po prostu o samochodzie osobowym. Gdy jednak kraksie ulegnie BMW, można być na 100% pewnym, że te trzy magiczne literki pojawią się w notce.
Przypadek?
Ale wróćmy do naszego testowego 320d. Czy faktycznie tak prowokuje?
Trudno dać jednoznaczną odpowiedź na to pytanie. Genialny układ napędowy, spora moc i moment obrotowy, błyskawiczne przyspieszanie praktycznie w każdych warunkach - na pewno tak. Jeśli dodać do tego zawieszenie, stojące raczej po tej sztywniejszej stronie mocy, oraz bardzo skuteczne i łatwe w dozowaniu hamulce - robi się jeszcze bardziej prowokująco. Wisienką na torcie są fotele z pakietu "M" - wygodne, o szerokim zakresie regulacji i dobrze podpierające ciało na zakrętach. Mogliśmy wypróbować nawet "specjalność zakładu", czyli pompowane za pomocą przycisków boczki przednich foteli. Oj, to prowokuje zdecydowanie, bo w ten sposób można uzyskać trzymanie boczne niemal na poziomie porządnych sportowych "kubłów"!
Póki co trudno obalić nasz stereotyp numer 3. Ale dalej już nie jest tak jednoznacznie.
Pierwszym czynnikiem uspokajającym jest... stan naszych dróg. Poza najnowszymi odcinkami stan asfaltu w połączeniu ze sztywnością zawieszenia powoduje, że przy wyższych prędkościach trudno czuć się bezpiecznie. Nierówności są dosadnie przenoszone na ciała pasażerów, a auto zdaje się "tańczyć" na drodze. Nie powoduje to problemów z trakcją, ani jakichś niespodziewanych zachowań samochodu na drodze, ale jest dość nieprzyjemne w odbiorze. Standardowy "zawias" czuje się po prostu najlepiej na nawierzchniach dobrej jakości. Testowany samochód nie był wyposażony w zawieszenie adaptacyjne, które mogłoby stanowić panaceum na tę sytuację. Możliwość zmiękczenia amortyzatorów znacząco poprawiłaby komfort jazdy.
Do uspokojenia nadmiernych ambicji kierowcy bardzo dobrze nadaje się też tryb ECO. O ile przeważnie podchodzę do takich wynalazków jak pies do jeża, o tyle w przypadku 320d tryb ten jest idealnym rozwiązaniem do jazdy miejskiej. O wcześniejszej zmianie biegów już pisałem, dodam tylko jeszcze różnicę w pracy pedału gazu. Gwałtownie zmniejsza się jego czułość, trzeba znacznie mocniej go wcisnąć, żeby uzyskać ten sam efekt, co w przypadku korzystania z pozostałych trybów. Dodatkowo na wyświetlaczu pod zegarami pojawia się skala ECO, na której widać, jak bardzo ekologicznie w danej chwili jedziemy.
Brzmi to niezbyt zachęcająco? ECO-BMW to nie to, o co tutaj chodzi? Zapewniam, że sprawdza się świetnie. Miejska jazda staje się płynna, spokojna i cicha. Dodatkową zachętą jest licznik "zarobionych" na takim trybie jazdy kilometrów zasięgu. A gdy mimo wszystko będziemy jednak potrzebować skorzystać z pełnej mocy auta, wystarczy tradycyjny "kick-down". Wyświetlacz skarci nas co prawda ikonką stopy wciskającej pedał, ale napęd wystrzeli samochód do przodu najlepiej, jak potrafi.
Tryb ECO ma dwie małe wady, które na szczęście można szybko wyeliminować. Pierwszą jest domyślne ustawienie klimatyzacji w tym trybie na odczuwalnie mniejszą wydajność. Ma to pomóc w uzyskaniu niższego spalania, ale moim zdaniem gra nie jest warta świeczki. 320d i tak mali mało (o czym za chwilę), a w nawet średnio słoneczny dzień skrępowana ograniczeniem klimatyzacja przestaje skutecznie schładzać wnętrze auta. Warto poklikać chwilę w iDrive i wymusić standardowe działanie tego układu.
Drugą wadą jest system Start&Stop. Do prędkości działania nie mam zastrzeżeń, natomiast każde włączenie i wyłączenie silnika powoduje falę nieprzyjemnego wstrząsu przetaczającą się przez cały samochód. Nie da się ukryć, że uruchomienie diesla jest znacznie trudniejsze do subtelnego wykonania, niż uruchomienie benzyniaka. Start&Stop można wyłączyć przyciskiem znajdującym się przy okrągłym (i, rzecz jasna, prowokującym) przycisku "Start Engine", ale w różnych sytuacjach aktywuje się on sam. Sposobu na trwałe jego wyłączenie niestety nie znalazłem.
Ostatnim "uspokajaczem emocji" można określić wykończenie wnętrza auta. W wersji Modern przywodzi ono na myśl raczej elegancką limuzynę, niż auto sportowe. Jasna, skórzana tapicerka, zegary lekko w stylu retro, solidne wyciszenie wnętrza, wysokiej jakości system audio, który brzmieniem też raczej gładzi po głowie, niż wali po pysku. Takie otoczenie zdecydowanie bardziej zachęca do dostojnego przemieszczania się z punktu A do punktu B, niż do walki z przeciwnościami losu na trasie. W moim przypadku kojąco działa również sama świadomość, że ma się do dyspozycji osiągi pozwalające ośmieszyć niejedno auto sportowe. Wystarczy drgnięcie prawej stopy...
Stereotyp 4: Jak BMW, w szczególności serii 3, to ciasno
Tutaj chyba najtrudniej będzie mi się sprzeciwić stereotypom. Nominalnie BMW serii 3 należy do segmentu D, ale we wnętrzu nie za bardzo to widać. Porównanie wymiarów przestrzeni pasażerskiej z konkurentami w klasie ujawnia kilkucentymetrowe braki niemal w każdym wymiarze.
Warto jednak zaznaczyć, że generacja F30 i tak mocno poprawiła ten aspekt. Długość auta wzrosła o ok. 10cm, rozstaw osi o 5cm, pojemność bagażnika w wersji sedan podskoczyła z 460 na 480 litrów. Jest więc znacząco lepiej, niż w przypadku poprzedniej generacji. Tym niemniej kierowca nadal nie powinien mieć znacząco więcej, niż 180cm wzrostu. Gdy będzie wyższy i ustawi sobie prawidłowo fotel, pasażer siedzący za nim może mieć problem z upchnięciem nóg w wąską szczelinę pomiędzy oparciem fotela, a tylną kanapą. Dodatkowo niemal bez zmian pozostała szerokość wnętrza, więc nadal na tylną kanapę lepiej nie sadzać trzech pasażerów. Maksymalnie dwuosobową obsadę sugeruje też mocne wyprofilowanie kanapy.
Tutaj sprawa jest więc jasna - poprawa jest zauważalna, ale nadal do najlepszych w klasie sporo brakuje.
Stereotyp 5: Jak BMW, to "na bogato"
W tym przypadku chyba też polegnę z kretesem. Ale... może i nie?
BMW, jak wiadomo, to marka premium. Za tym idzie jednoznaczny nacisk na jakość wykonania, stosowanie nowatorskich rozwiązań, dopracowywanie szczegółów i przykładanie wielkiej wagi do najdrobniejszych detali, które mogą wpłynąć na odbiór produktu przez klienta. To w oczywisty sposób pociąga za sobą koszty i powoduje, że ów produkt tani być po prostu nie może.
Podstawową wersję BMW serii 3 z dwulitrowym, 184-konnym dieslem producent wycenia na przeszło 150 tysięcy złotych. Doposażenie auta w kilka niezbędnych moim zdaniem akcesoriów (skrzynia biegów, sportowe fotele i adaptacyjne zawieszenie to absolutna konieczność!) podniesie cenę do mniej więcej 180 tysięcy. Kilka dodatkowych drobiazgów i dobijemy do okrągłych 200 tysięcy. Egzemplarz testowy wyposażony był w sporo "wodotrysków", niekoniecznie absolutnie niezbędnych, więc i cena okazała się jeszcze wyższa.
To niewątpliwie duża kwota, ale nie możemy zapominać, co otrzymujemy w zamian. Walizkę naszej ciężko zarobionej gotówki wymieniamy w końcu na wysokiej jakości samochód, który może nie powala przestronnością, ale ma całą listę zalet: świetny silnik, jedną z najlepszych jednosprzęgłowych skrzyń biegów na rynku, doskonałe osiągi, luksusowe i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach wnętrze, no i oczywiście prestiż marki premium.
Każdy musi sobie sam odpowiedzieć, czy warto na to wydać wspomnianą kwotę. Jedno jest pewne - po zakupie nie ma możliwości, żeby portfel szczęśliwego nabywcy ucierpiał na stacji benzynowej. W czasie dość zróżnicowanego testu - miejskie korki, niezbyt długa trasa po Polsce, trochę trybu ECO, sporo trybu SPORT, przeważnie podróżowanie z kompletem pasażerów - BMW 320d spaliło średnio... 6l/100km! Ktoś tęskni za silnikiem R6...?
Dane techniczne
Dane techniczne:Pojemność silnika: 1995 ccm turbodiesel
Moc: 184 KM przy 4000 obr./min
Moment obr.: 380 Nm przy 1750-2750 obr./min
Skrzynia biegów: 8 biegowa, automatyczna
Napęd: tylny
0-100km/h: 7,6 sek.
Vmaks: 230 km/h
Zużycie paliwa: średnio 6,0 l w teście (l/100km)
Pojemność baku: 57 litrów
Teoretyczny zasięg: 950 kilometrów
Wymiary: 4624/1811/1429 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1430 kg
Ładowność: 550 kg
Pojemność bagażnika: 480/(b.d.) l (po rozłożeniu siedzeń)
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 4/5
Emisja CO2 : 118 g/km
Gwarancja mechaniczna: 2 lata
Opony: 225/45 R18
Wyposażenie: wersja Modern
Cena: od 156 770 zł
AUTOR (Tekst+fot.): Rafał Siwiński