Po otrzymaniu wiadomości, że dostanę w swoje ręce potężne cabrio, nie oczekiwałem już na nic innego. Luksusowe, mocne i zwracające na siebie uwagę, a przy tym horrendalnie drogie. Do szczęści brakowało tylko pięknej, słonecznej pogody, która umożliwiłaby złożenie dachu. Doczekałem dnia, w którym odebrałem auto i ruszyłem na wycieczkę. Pogoda nie była wymarzona, ale pozwoliła od czasu do czasu cieszyć się wiatrem we włosach.
Opis
Przez pierwsze chwile spędzone z BMW 640i nie byłem wstanie zwrócić uwagi na ogólny wygląd auta. Jedyne, o czym marzyłem, to otworzyć długie skrzydło drzwi i zająć miejsce za „kółkiem”. Moment, w którym odpaliłem 3-litrowy, 6-cylindrowy silnik jest nie do zapomnienia. Lekkie powarkiwanie z dwóch rur układu wydechowego daje znać, z czym mamy do czynienia. 320 KM i 450 Nm, czekające na moje polecenia, musi podążać tylko w jedną stronę – w kierunku najlepszej zabawy. Wspierająca silnik automatyczna przekładnia zachęca do ostrej zabawy. Szybka reakcja na docisk pedału gazu wciska ciało w fotel, przyspieszając do „setki” w 5,5 sekundy ważącą ponad 1900 kg „skorupę” genialnego cabrio od BMW.
To przyspieszenie, wraz z doskonałą przyczepnością i tylnym napędem daje niesamowitą adrenalinę. W zakrętach trzeba pamiętać o możliwej ucieczce tylnej osi, zwłaszcza że auto testowe na szczęście nie zostało wyposażone w napęd xDrive. Nic nie mam tego rozwiązania, ale wolę czuć chłodny oddech niepewności na karku. Wtedy bardziej skupiam się na jeździe i lepiej czuję samochód. Osadzone na 19-calowych felgach BMW nie tylko ładnie wygląda. Rozmiar „kapci” 265/40 jest wręcz niezbędnym wyposażeniem szybkiego cabrio. Może i tracimy na komforcie jazdy, chociaż zawieszenie i tak nieźle sobie radzi z nierównościami, za to o wiele lepiej prowadzi się tak obutą „szóstkę”.
BMW 640i cabrio z każdej strony prezentuje inny charakter. Patrząc na długi delikatnie opadający przód z licznymi przetłoczeniami, masywnym przednim zderzakiem, sporymi wlotami powietrza w dolnej części i charakterystycznymi nerkami obleczonymi chromowanym plastikiem, widzimy agresywny design. Wkomponowane w przednią część nadwozia ostro skrojone lampy BMW Selective Beam z systemem LED jeszcze mocniej podkreślają zadziorny charakter auta.
Gdy spojrzymy na „szóstkę” z profilu, w oczy rzuci nam się jego pociągła bryła. Liczne przetłoczenia na boku karoserii tylko uwydatniają jej pociągłość. Mimo dużych felg, prześwit jest bardzo mały, dlatego w mieście trzeba być czujnym podczas przejazdów przez progi spowalniające czy podjazdów na krawężniki. BMW 640i w wersji cabrio, jak przystało na obecne czasy, posiada automatycznie składany i rozkładany dach. Dach składamy w przeciągu 19 sekund, a jego rozłożenie zajmuje 24 sekundy. Całą operację można przeprowadzić przy prędkości do 40 km/h. Co ciekawe, kabriolet wyposażony jest w 5 okien, które w każdej chwili możemy otworzyć bądź zamknąć, bez względu na aktualny stan dachu.
Tylna część nadwozia to przede wszystkim rzucający się w oczy podwójnych wydech, ledowe lampy oraz chromowane listwy. Ciekawe przetłoczenia klapy bagażnika prezentują bardziej elegancko/sportowy styl, niż przednia część nadwozia. Umieszczone obok prawej lampy oznaczenia „640i” na dzień dobry informują wszystkich, z jakim potworem mają do czynienia. Klapa bagażnika skrywa o wiele mniej miejsca, niż maska. Większa część przestrzeni ładunkowej zajmowana jest przez dach. Po złożeniu dachu do dyspozycji pasażerów zostaje jedynie 300 l bagażnika, a to nie daje dużego pola manewru. Na szczęście mechanizm dachu rozpoznaje utrudnienia podczas składania i jeżeli coś uniemożliwia bezpieczne złożenie pokrycia auta, operacja się zatrzymuje, chroniąc delikatne i na pewno cenne elementy.
Na wszystko, co zawarte jest we wnętrzu BMW 640i cabrio, zwróciłem uwagę dopiero na drugi dzień, kiedy emocje już nieco opadły. Piękna, jasna, skórzana tapicerka idealnie kontrastuje z czarnymi elementami pokrywającymi szczytową część kokpitu i górną część boków drzwi. Część konsoli centralnej oraz wybrane elementy zostały pokryte lakierowanym drewnem, co nadaje eleganckiego szyku wnętrzu „szóstki”.
Centralne miejsce na szczycie konsoli centralnej zajmuje wyświetlacz zawierający w sobie cały świat multimedialny BMW wraz z wyszukiwarką internetową oraz programem czytającym wiadomości z kraju i ze świata. Sterowanie standardowo dla monachijskiego koncernu odbywa się za pośrednictwem kontrolera iDrive Touch. Pokrętło z górną częścią do kreślenia palcem ułatwia wpisywanie do nawigacji miejsca docelowego. Wysoka intuicyjność i dopracowanie interfejsu pozwala na swobodną obsługę w trakcie jazdy. Poniżej znajduje się oddzielny panel do sterowania dwustrefową klimatyzacją. Znalazło się także miejsce na włącznik/wyłącznik podgrzewania i wentylowania foteli. Przy skórzanej tapicerce jest to rzecz wręcz niezbędna.
Trójramienna kierownica z przyciskami sterowania multimediami i telefonem oraz łopatkami do zmiany biegów została obszyta skórą. Mimo, że dłonie z emocji oblewają się potem, to i tak koło kierownicy dobrze leży w rękach. Za nią tradycyjnie znajdują się zegary. W pełni cyfrowe, z zamontowanymi na stałe aluminiowymi pierścieniami, wyglądają obłędnie. W dodatku ich design zmienia się w zależności od wybranego trybu jazdy. Najgroźniej prezentują się w czerwieni.
Bardzo komfortowe fotele rozpieszczały mnie przez cały okres testu. Nie chciało mi się wysiadać z BMW i wracać do domu. Ułożenie fotela dostosowujemy do własnych potrzeb, regulując długość siedziska, wysokość zagłówka, a także regulując podparcie odcinka lędźwiowego. Przednia część wnętrza odznacza się sporą ilością przestrzeni. Gorzej jest za moimi plecami, gdzie i wsiadanie jest utrudnione (musimy złożyć oparcie przedniego fotela), i ilość miejsca niezbyt duża.
W moim teście nie może zabraknąć paru zdań na temat nagłośnienia. Testowaną przeze mnie wersję Design Pure Excellence doposażono w system grający Harman/Kardon (dopłata 6 542 zł). 16 głośników i 9-kanałowy wzmacniacz o mocy 600 W przepięknie rozprowadzają dźwięk po całym aucie, przeszywając swoją czystością każdy skrawek materiału znajdującego się na naszym ciele. Dodatkowy klimat zapewnia oświetlenie ambientowe wnętrza. W nocy, przy złożonym dachu i niebie pełnym gwiazd, delikatne oświetlenie wnętrza przeszywa mrok. Te dwa „małe” szczegóły mogą być gwarantem udanej przejażdżki z ukochaną. A może coś więcej? Kto wie…
Jednak żeby móc porwać swoją – podobno – piękniejszą połówkę na romantyczny wieczór, musimy mieć na początku pełny portfel. Żeby stać się posiadaczem cudownego BMW 640i w wersji cabrio musimy przygotować się na wyłożenie przynajmniej 427 100 zł. Tylko kto kupuje takie samochody w wersji najtańszej? Mocniejszy „benzyniak” o mocy 449 KM wyceniony został na 492 700 zł. Silnik wysokoprężny to od 446 400 zł w górę. Jeszcze drożej jest przy wyborze napędu xDrive. OK, zostańmy przy wersji ze słabszym silnikiem benzynowym, napędem tylko na tył i zacznijmy wzbogacać naszą „szóstkę” o dodatki. Za wyposażenie Design Pure Excellence dopłacimy 36 764 zł, za adaptacyjne reflektory diodowe 4 056 zł, wyświetlacz Head-Up to koszt 7 047 zł, a komfortowe fotele przednie, regulowane elektrycznie wymagają dopłaty blisko 10 000 zł. Doliczmy jeszcze kilka drobiazgów jak wentylowane fotele przednie, automatyczne domykanie drzwi czy kamerę cofania i suma końcowa opiewa na… 513 054 zł. Tak… Wieczór zapowiada się bardzo romantycznie…
Dane techniczne
Dane techniczne:Silnik: benzynowy, TwinPower Turbo, R6, 24 V
Pojemność silnika: 2979 ccm
Moc: 320 KM przy 5800-6000 obr./min
Moment obr.: 450 Nm przy 1300-4500 obr./min
Skrzynia biegów: 8-stopniowa, automatyczna STEPTRONIC
Napęd: tylny
0-100km/h: 5,5
Vmaks: 250 km/h
Zużycie paliwa: 11,0/6,1/7,9 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Zużycie paliwa testowe: 13,5/9,3/11,4 (l/100km) (miasto/poza miastem/cykl mieszany)
Pojemność baku: 70 litrów
Teoretyczny zasięg: 600 kilometrów
Wymiary: 4894/1894/1355 (długość/szerokość/wysokość) (w milimetrach)
Waga: 1915 kg
Pojemność bagażnika: 300/350 l
Liczba drzwi/Liczba miejsc: 2/4
Emisja CO2: 184 g/km
Opony: 265/40 R19
Cena wersji podstawowej: 427 100 PLN
Cena wersji testowanej: 513 054 PLN
Autor(teskt+fot.): Damian Goś